Nie po drodze mi ostatnio z twórczością Mistrza, ale tegoroczny
Dzień Czytania Stephena Kinga nie mógł minąć bez choćby krótkiego utworu, jaki wyprodukowała
jego bujna wyobraźnia. Tym razem padło na Rok
wilkołaka, może niezbyt przerażający, niekoniecznie oryginalny, ale ostatecznie
nie taki znowu zły. Mam wrażenie, że niesłusznie niektórzy wieszają na nim psy
(ha ha ha, żarcik słowny w pełni zamierzony).
W pierwszej wersji Rok
wilkołaka miał mieć formę kalendarza z ilustracjami Berniego Wrightsona i
tekstami Kinga. Ten ostatni nie byłby jednak sobą, gdyby się nadmiernie nie
rozpisał, czego efektem zamiast kalendarza stała się ta oto, wydana
samodzielnie nowelka. Mimo dłuższego tekstu, forma pozostała taka, jaka miała
być – każdy rozdział przedstawia historię z innego miesiąca i każdy (przynajmniej
do pewnego momentu) może funkcjonować niezależnie od pozostałych. Wszystkie
razem tworzą zaś opowieść o pewnym prowincjonalnym miasteczku, w którym pojawił
się wilkołak. Co miesiąc mieszkańcy odnajdują zmasakrowane zwłoki, bestia nie
oszczędza nikogo. Kim jest? Kto kryje się w skórze wilka?
Z pierwotnej koncepcji pozostały również ilustracje, całkiem
przyjemne i stanowiące dobre uzupełnienie lektury, jednak ich umiejscowienie w
książce (przynajmniej w wydaniu Albatrosa z 2016) spoileruje to, co ma się za
chwilę wydarzyć. Cóż więc z tego, że fajnie się je ogląda, skoro psują efekt
zaskoczenia? Niezbyt to przemyślane niestety, a szkoda, bo mimo że historia nie
należy do szalenie oryginalnych, czyta się ją naprawdę dobrze. A może to po
prostu ja mam słabość do wilkołaków?
Niemniej, mimo krótkiej formy, która sprawia, że
książeczkę połyka się w dwa-trzy kwadranse raczej nie polecałabym jej na
początek przygody z twórczością Kinga, który ma na swoim koncie pozycje
naprawdę mocne i znacznie ambitniejsze. Potraktowałabym ją raczej jako
ciekawostkę dla fanów i kolejny punkcik w powiększającej się kolekcji (nie trafiłam
jeszcze na fana SK, który nie zbierałby jego książek).
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz