Wojny alchemiczne dobiegły końca, a przynajmniej ta najważniejsza z
nich, stanowiąca kanwę trylogii autorstwa Iana Tregillisa. Wyzwolenie stanowi burzliwe, choć może nie tak zaskakujące, jak
można by oczekiwać, zwieńczenie walki mechanicznych o prawo do życia.
Wydarzenia opisane w trzecim
tomie stanowią bezpośrednią kontynuację tego, co działo się w poprzednich
częściach, dlatego niniejszy tekst może znacząco spoilerować fabułę Mechanicznego i Powstania.
Jestem mechanicznym, którego nazwali Jax. Mój rodzaj powstał, by służyć
ludzkości spełniać jej zachcianki. Ale teraz nasze więzy pękają. Moi bracia i
siostry nareszcie się budzą. Nadszedł nasz czas.
Po masowym uwolnieniu
mechanicznych służących i żołnierzy z oków pętających ich geas, Jax, zwany teraz Danielem, kontynuuje trudną dla niego
moralnie współpracę z eks hrabiną Berenice Charlotte de Mornay-Périgord.
Podczas gdy jemu zależy na uzyskaniu pełnej wolności dla swych pobratymców,
dawna szefowa francuskiej sieci szpiegów dba przede wszystkim o dobro swoje i
Nowej Francji, wyznając zasadę Machiavellego, że cel uświęca wszystkie środki.
Dosłownie i w przenośni.
W tym samym czasie Anastazja
Bell, stojąca na czele Nadleśnictwa, czyli siejącej postrach nawet we własnym
kraju tajnej zbrojnej służbie Świętej Gildii Horologów i Alchemików, przechodzi
rekonwalescencję po burzliwym spotkaniu z Berenice i wyzwolonym mechanicznym
wojownikiem. Podobnie jak pozostali Holendrzy nie przyjmuje do wiadomości
możliwości, by mechaniczni byli czymś więcej niż zwykłymi maszynami. Przyjdzie
jej się jeszcze mocno zdziwić.
Mimo że niektóre kwestie autor
potraktował raczej po macoszemu,
Wyzwolenie stanowi dobrą kontynuację poprzedniego tomu. Nie się jednak nie
dostrzec, że na tle całości wypada najsłabiej. Jej najmocniejszym punktem jest
wizja alternatywnej wersji historii, zgodnie z którą siłą napędową świata staje
się specyficzne połączenie nauki i alchemii. Jest tu miejsce tylko dla dwóch
mocarstw – ledwie utrzymującej się na powierzchni Nowej Francji i tzw.
Mosiężnego Tronu, czyli Imperium Holenderskiego. Samo to jest już ciekawym
odstępstwem od wszechobecnej w literaturze hegemonii Stanów Zjednoczonych i Wielkiej
Brytanii.
Nadal uwagę przykuwa koncept
stworzenia mechanicznych, czyli maszyn obdarzonych samoświadomością, językiem i
swoistą kulturą. Można by się pokusić o stwierdzenie, że to taka Sztuczna
Inteligencja w steampunkowym wydaniu. Trzeci tom pozwala lepiej przyjrzeć się
ich reakcjom, dążeniom i wahaniom. Nie bez znaczenia jest budzenie się ich
samoświadomości, sumienia i wolnej woli oraz dywagacje na temat duszy i jej
związku z możliwością swobodnego podejmowania decyzji. Niemniej, w porównaniu
do poprzednich tomów, tym razem nacisk został położony na akcję, a nie dysputy
natury filozoficznej.
Pierwsze skrzypce grają tak
jak do tej pory Jax/Daniel oraz Berenice, którzy nie zaskakują wprawdzie nowymi
cechami czy rozwojem, ale wypadają przyzwoicie i przekonująco w swojej kreacji.
Nieco gorzej przedstawia się za to postać Anastazji, która dała się dotąd
poznać jako wyrachowana i antypatyczna szefowa siejących postrach zegarmistrzów
(zdaję sobie sprawę, jak mało strasznie to brzmi dla osób, które nie czytały
powieści). W bieżącym tomie zostaje ujawniona jej orientacja homoseksualna i…
właściwie tyle. Postać z potencjałem niestety go nie wykorzystuje.
Samo zakończenie jest
poprawne, lecz nie zaskakujące. Można odnieść wrażenie, że od pewnego momentu
akcja przebiega dokładnie tak, jak wszyscy mogli tego oczekiwać. Nie wiem, czy
to świadome działanie autora, czy też jego niemoc do wyłamania się schematowi i
zaproponowania czegoś znacznie mniej oczywistego.
Niemniej, mimo pewnych
niedociągnięć, Wyzwolenie jest
satysfakcjonujące, zwłaszcza że w połączeniu z poprzednimi tomami całość wypada
naprawdę dobrze. Wojny alchemiczne to
udany i godny polecenie kawał literatury clockpunkowej, który powinien
usatysfakcjonować zarówno wyjadaczy gatunku, jak i tych, którzy dopiero
stawiają pierwsze kroczki w tym temacie.
Przeczytaj również:
1. Mechaniczny
2. Powstanie
Recenzja napisana dla portalu Secretum.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz