Sat-Okh, polski Indianin,
autor Ziemi słonych skał i Białego mustanga, był jednym z najważniejszych
bohaterów mojego dzieciństwa. Zaczytywałam się wtedy w Curwoodzie, Londonie,
Cooperze i naszym rodzimym Fiedlerze. Nie mogłam więc nie poddać się magii
Długiego Pióra, który wyglądał jak Indianin, mówił jak Indianin i miał w sobie
to trudno uchwytne „coś”. I w ciemno wierzyłam wszystkiemu, o czym opowiadał,
zwłaszcza że historia jego życia brzmiała niczym scenariusz filmowy, bądź
fabuła jednej z czytanych tak chętnie powieści.
Według jego własnych słów matka
Sat-Okha, Stanisława Supłatowicz wraz z grupą innych uciekinierów przedostała
się z Syberii do Kanady. Tam odnaleziona i uratowana przez plemię Szewanezów,
poślubiła ich wodza, a owocem tego związku było troje dzieci. Sat był
najmłodszym z nich. Gdy miał kilkanaście lat, matka postanowiła odwiedzić
Polskę i zabrała go ze sobą. Powrót do Kanady okazał się niemożliwy ze względu
na wybuch wojny. Aby ułatwić synowi życie w Polsce, podczas załatwiania
dokumentów, których wcześniej nie posiadał, matka zmieniła mu życiorys, podając
jako miejsce urodzenia Rosję, a jako ojca – jej pierwszego męża, Leona
Supłatowicza. Tak narodził się Stanisław Supłatowicz. A przynajmniej tak brzmi
jedna z wielu możliwych wersji jego historii.
Bałam się sięgnąć po reportaż Dariusza Rosiaka. Nie byłam
pewna, czy chcę świadomie zaryzykować wiedzy, jaką potencjalnie mogła zawierać
książka zdradzająca tajemnice Sat-Okha. Czy Supłatowicz rzeczywiście miał
indiańskie korzenie? Czy może był zręcznym manipulatorem i fantastą? A może za
jego historiami kryje się potrzeba stworzenia siebie na nowo po wojennej traumie?
Kim naprawdę był człowiek, który porwał za sobą rzesze ludzi i którego legenda
trwała od lat 50. i dopiero po czterdziestu latach pojawiły się pierwsze
nieśmiałe głosy, które zaczęły ją kwestionować?
Biało-czerwony. Tajemnica Sat-Okha miała ogromny potencjał. O G R O
M NY ! W dobie Internetu autor miał możliwość zweryfikować może nie wszystkie,
ale przynajmniej zdecydowaną większość faktów, by odtworzyć prawdziwą historię
Supłatowicza. Należy oddać mu sprawiedliwość, że zbierając materiały, wykonał
kawał dobrej roboty, sprawdzając archiwa polskie, niemieckie i rosyjskie,
spotykając się z ludźmi, którzy na przestrzeni lat utrzymywali z Supłatowiczem
mniejszy lub większy kontakt, wreszcie wyruszając do Ameryki, by spotkać się z Indianami,
których ten regularnie odwiedzał i nazywał swoją rodziną. A jednak, mimo
szeroko zakrojonej inicjatywy, czegoś tu zabrakło. Weryfikując różne źródła i
sprawdzając fakty, część została zwyczajnie pominięta, przez co pozostają kwestie,
które uwierają i nie pozwalają w pełni i jednoznacznie uwierzyć w którąkolwiek
z przedstawionych wersji.
Autor podrzuca wiele
interesujących tropów, przedstawia fakty, o jakich wcześniej nie miałam
pojęcia. Pojawia się między innymi wątek Rosjanki, utrzymującej, że była
przyrodnią siostrą Stanisława. Wyjaśniają się kwestie nierównego stylu i formy
pisanych przez Sat-Okha powieści. Dość szeroko zostaje także opowiedziana
historia ich zaskakującej popularności w Związku Radzieckim i na Ukrainie. Wszystko
to jednak podane jest w sposób chaotyczny i naszpikowany elementami zbędnymi,
typowymi „zapychaczami”, a przecież sam reportaż do obszernych nie należy,
liczy niecałe 260 stron.
Jedno na pewno się Rosiakowi
udało. Pokazał, że człowiek, o którym pisał był postacią niezwykłą i pełną
tajemnic. I nieważne, czy widzimy w nim Sat-Okha, czy Stanisława Supłatowicza, każde
wcielenie kryje w sobie niewiadomą. Szkoda tylko, że całość została podana w
formie, która pozostawia niedosyt i miejscami powiewa nudą. Czy warto sięgnąć
po Biało-czerwonego? Jeśli
interesujecie się jego postacią, na pewno odkryjecie w niej coś nowego, ale czy
Rosiak w pełni Was zadowoli? Nie sądzę.
O książce pisali też:
- Wiedźma prowadząca bloga Wiedźmowa głowologia
- Paweł prowadzący bloga Se czytam zrobił to nawet dwa razy: o samej książce i podsumowując informacje zgromadzone przez Rosiaka (i zrobił to trafniej i zwięźlej niż sam autor)
Sprawdźcie również inne nowości w Księgarni Tania Książka!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.
Komentarze
Prześlij komentarz