"Motywy osobiste" Aleksandra Marinina

Gdy zostaje zamordowany emerytowany chirurg mieszkający w prowincjonalnym miasteczku, policja nie tylko nie traktuje tej sprawy, a wręcz macha na nią ręką. Mężczyzna był śmiertelnie chory, pozostało mu zaledwie kilka tygodni życia. Śledczy uznają, że padł ofiarą przypadkowego włamywacza. Jego córka za wszelką cenę chce jednak poznać prawdę, wynajmuje więc agencję detektywistyczną z Moskwy. A skoro mowa jest o morderstwie, Stasow puszcza na łowy Kamieńską.

W tym samym czasie starsze małżeństwo wkrada się w łaski swoich niezbyt lubianych sąsiadów i czyni to z pełną premedytacją. Dlaczego? I co mają oznaczać anonimy wysyłane do wziętego malarza Borisa Krotowa, których autor sugeruje, że zna prawdę o śmierci jego matki? I wreszcie, nad czym pracuje pewien naukowiec, który nie rozstaje się z ochroniarzami, a przy tym jest wielce łasy na kobiece wdzięki?

Lektura najnowszej na polskim rynku powieści Aleksandry Marininy wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Od radości, że oto znowu wchodzę w znajomy świat pełen postaci, z którym zżyłam się i które polubiłam, poprzez ciekawość, jaką to intrygę uknuła autorka tym razem, aż po irytację z kierunku, jaki obrała w kreowaniu głównej bohaterki.

Z jednej strony powieść nadal ma w sobie to, za co tak bardzo lubię i cenię całą prozę Marininy – świetnie przedstawione tło społeczne. W kryminałach o Kamieńskiej to nie intrygi są najważniejsze i wzbudzają najwięcej zainteresowania, a opisywane realia życia, niby tak swojskie i znane, a jednak całkiem obce, wręcz egzotyczne. Czasem trudne do ogarnięcia i zaakceptowania, czasem zabawne. Za to na pewno barwne. W Motywach osobistych widać Rosję zarówno życie w Moskwie, jak i na prowincji, a są to zupełnie dwa różne światy. Nie sposób również oprzeć się wrażeniu, że mimo nowoczesności i w pełni współczesnych czasów, jedną nogą rzeczywistość nadal funkcjonuje w poprzednim systemie.

Z drugiej strony trudno oprzeć się wrażeniu, że cykl o major Kamieńskiej przestał nim być. Anastazji tu jak na lekarstwo, a gdy już się pojawia, można odnieść wrażenie, że zapadła na ciężką martwicę mózgu. Co się stało z ostrym jak brzytwa umysłem, który rozwiązywał każdą zagadkę? Gdzieś zniknęła wprawdzie słaba fizycznie i raczej niepewna siebie, ale za to wyjątkowo błyskotliwa śledcza, która nie bez powodu wyrobiła sobie nazwisko i renomę, wzbudzając szacunek nawet wśród wyjątkowo szemranych kręgów mafiosów. W zamian mamy panią w średnim wieku, która wiecznie się zamartwia, jojczy i pstryka zdjęcia psom i kotom. Na niemal wszystkie tropy naprowadzą ją mąż, który łączy fakty i tłumaczy jej na krowie na rowie, co z czym i z czego wynika. Sama intryga zaś rozwiązuje się praktycznie sama, przy okazji. Udział Kamieńskiej w tym znikomy.


Trochę szkoda, że seria zmierza w tę stronę. Jednocześnie, biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia już z dwudziestym dziewiątym tomem (całość liczy jak dotąd trzydzieści dwa), jest naprawdę dobrze. Dlatego, warto sięgnąć po Motywy osobiste, ale nie ze względu na Nastię, a całokształt. Z tych samych powodów będę też czekała na polskie wydanie kolejnego tomu.

Recenzja napisana dla portalu DużeKa.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze