A gdyby tak dostać od losu
drugą szansę? Przeżyć swoje życie raz jeszcze, ale tym razem z bagażem
doświadczeń i wiedzą, o jakieś wcześniej nie mogliśmy nawet marzyć? Czy
dokonalibyśmy innych wyborów? Czy też wszystko potoczyłoby się tak samo?
Grażyna i Ludwik są razem już
od pół wieku. W pięćdziesiątą rocznicę nie spotkania, nie ślubu, a pierwszego
ognistego seksu, wyznają sobie z pewnym niedowierzaniem, ale i ulgą, że owszem
nadal się kochają, ale mają też już siebie serdecznie dość. Nuda, niespełnione obietnice
sprzed lat i zawiedzione nadzieje nie przeszkadzają im jednak, by – przy niewielkiej,
lecz istotnej pomocy niebieskiej tabletki - świętowaniu rocznicy stało się
zadość.
Gdy budzą się następnego dnia
rano, okazuje się, że ponownie są młodzi i że cofnęli się do roku 1963. Tylko
otaczająca ich Warszawa wygląda zupełnie inaczej. Dobrze znany, szary PRL
został zastąpiony współpracą polsko-francuską. Pałac Kultury i Nauki nigdy nie
powstał, w zamian za to władze zastanawiają się, czy nie obwołać francuskiego
drugim językiem narodowym. Świat wydaje się piękny i kolorowy, i dopiero po
pewnym czasie okazuje się, że za tą cudowną fasadą kryje się rzeczywistość nie
mniej trudna, choć problemy są nieco inne.
Zygmunt Miłoszewski jest
jednym z najbardziej zaskakujących autorów, którzy doskonale odnajdują się w
różnorodności gatunkowej. Mimo że jest najbardziej znany dzięki trylogii
kryminalnej o Szackim, mnie bardziej podobają się powieści Domofon i Bezcenny, czyli
horror i zabawa thrillerem z elementami powieści sensacyjnej. Kolejna książka
autora jest raczej trudna do jednoznacznego sklasyfikowania. Jest to mieszanka
powieści obyczajowej, komedii i historii alternatywnej z dość dużą domieszką
erotyzmu. Początkowo jest bardzo lekka, wraz z rozwojem akcji odczuwa się
jednak drzemiący gdzieś na drugim planie niepokój i nadciągające „coś”, co nie
pozwala traktować jej do końca z przymrużeniem oka.
Autor udowadnia, że jest
bardzo wnikliwym i błyskotliwym obserwatorem. Z jednej strony dotyczy to samych
bohaterów, którzy są wykreowani interesująco i pełnowymiarowo. W głównej mierze
odnosi się to do Grażyny i Zygmunta, ale w tle pojawia się też kilka innych
postaci. Trudno nazwać ich nieskazitelnymi, są momenty, że oboje irytują równie
mocno, są też chwile, gdy współodczuwamy z nimi maksymalnie, jak jest to
możliwe. Są zwyczajnie ludzcy i normalni, jak my sami, ulegają pokusom, unoszą
się dumą, popełniają błędy.
Z drugiej strony, mamy do
czynienia ze świetnie przedstawionym i zanalizowanym obrazem społeczeństwa. Mechanizmów,
jakie kierują ludźmi i procesów, jakie zachodzą w określonych okolicznościach.
Miłoszewski pokazuje wprawdzie inną wersję znanej nam historii, ale czy to
sprawia, że ludzie są inni? Że staną się lepsi bądź gorsi? Że mogą uniknąć
tego, co nieuniknione?
Lektura pierwszych rozdziałów
wprawiła mnie w lekką konsternację, spodziewałam się czegoś innego, a jednak gdy
zagłębiłam się w tę historię, dałam się jej porwać. Patrząc na nią jak na
całość, wypada naprawdę świetnie i niebanalnie. To piękna, choć nieoczywista
historia miłosna, a jednocześnie powieść-przestroga pokazująca, że utopii nie
ma, a ludzie jako ogół to najczęściej stado zwykłych baranów. Warto sięgnąć,
polecam!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz