O historii można opowiadać
sucho i zwięźle. Można skupiać się na martyrologii i tym, co tragiczne. Można
też być jak Michael Morys-Twarowski i zmieniać historyczne fakty w porywającą historię,
która wciąga niczym powieść przygodowo-sensacyna i od której ciężko się oderwać.
Sam tytuł książki doskonale
oddaje jej treść. Narodziny potęgi.
Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego to ni mniej, ni więcej, tylko próba
przedstawienia pierwszego króla Polski z perspektywy nieustannie prowadzonych
przez niego wojen i budowy imperium. Można pokusić się o stwierdzenie, że w
czasie ponad tysiącletniej historii naszego kraju, nie było drugiego takiego
władcy. Mimo że oficjalnie wszystko zaczęło się od Mieszka I, to Bolesław zbudował
potęgę, z którą musieli liczyć się nie tylko sąsiedzi, ale i sam niemiecki cesarz.
To on zdobył Kraków, Pragę i Kijów, wprawdzie nie utrzymał ich wszystkich, ale nie
da się ukryć, że w swoim czasie nie tylko nie był pionkiem na arenie
europejskiej, lecz jedną z najważniejszych figur.
Chrobry widziany oczami
Morysa-Twarowskiego to przede wszystkim genialny wódz, który podejmował ryzyko
i miał odwagę spełnić marzenie o chwale i potędze. Trudno więc mówić o pełnej
biografii, skoro autor skupia się tylko na jednym z aspektów jego życia, taki
jednak przyjął sobie cel i wypełnił go bardzo dobrze. Nie oznacza to, że
książka przypomina laurkę pełną peanów na cześć bohatera. Jest tu mowa i o
porażkach, i o ciemnych plamach, które w niechlubny sposób rzutują nieco na
całą historię Chrobrego.
Było to moje pierwsze
spotkanie z Morysem-Twarowskim, lecz z pewnością nie ostatnie. Ujął mnie sposób,
w jaki przedstawia fakty i lekka forma, która mimo wyraźnie popularno-naukowej
formy zachowuje merytoryczną rzetelność. Autor pisze lekkim, dowcipnym
językiem, nie waha się w zgrabny sposób dorzucić popkulturowych aluzji, dzięki
czemu całość trafi praktycznie do każdego czytelnika, także takiego, któremu na
co dzień z pozycjami stricte historycznymi nie jest po drodze. Sama wybrana bibliografia
liczy kilkadziesiąt pozycji, a każdą ze swoich hipotez (bo nie oszukujmy się,
przedstawianie wydarzeń sprzed ponad tysiąca lat musi przynajmniej częściowo
opierać się tylko na hipotezach) autor rzeczowo wyjaśnia w przypisach.
Podsumowując, Narodziny potęgi to świetna lektura, która udowadnia, że historia to fascynujące opowieści, a nie zwykłe suche fakty. Takich książek nam trzeba i takich autorów. Panie Autorze, oby tak dalej!
Podsumowując, Narodziny potęgi to świetna lektura, która udowadnia, że historia to fascynujące opowieści, a nie zwykłe suche fakty. Takich książek nam trzeba i takich autorów. Panie Autorze, oby tak dalej!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz