Ponowne sięgnięcie po Białego
kła było niczym powrót do dzieciństwa. Na tej książce właściwie się
wychowałam, a mój stary egzemplarz – czytany wiele razy – nadal leży dumnie na
półce. Wraz ze wznowieniem w twardej oprawie i innym, choć wcale nie nowym, tłumaczeniu,
postanowiłam powrócić do tej historii i przekonać się, jak smakuje po latach.
Już na wstępie zaznaczam, że osoby znające historię
Białego kła tylko z adaptacji filmowej z 1991 roku, tak naprawdę jej nie znają,
ponieważ film znacząco odbiega od powieści. Mimo to niektórzy wydawcy usilnie
ozdabiają okładki kolejnych wydań książki scenami, które są jedynie efektem
wyobraźni reżysera, a nie Jacka Londona. To tak na marginesie, na szczęście w
tym przypadku tego problemu nie mamy.
Życie nie oszczędzało szarego wilczka już od samego
początku. Jako jedyny z rodzeństwa przeżył klęskę głodu i już podczas
pierwszego spaceru poza norę stoczył swą pierwszą prawdziwą bitwę. Wkrótce też
musiał pogodzić się z utratą wolności, gdy wraz z matką trafił do osady Indian
i w ręce Szarego Bobra. I chociaż jego życie było pasmem prób, cierpienia i walk,
nie stracił swej dzikości ani nie pozwolił się stłamsić.
Biały kieł to
klasyczna już, doskonale znana historia wilka z niewielką domieszką psiej krwi.
Często brutalna, równie często chwytająca za serce. Czasem może nieco naiwna,
niemniej do głębi poruszająca i to mimo upływu kolejnych dziesiątek lat od jej
powstania. London składa w niej hołd przyrodzie i zwierzętom, noszącym w sobie
pierwiastki dobra i kształtowanym przez ludzi. Takie przesłanie wyraźnie bowiem
przebija z każdej strony powieści – to człowiek kształtuje zwierzę, a nawet
najgorsza bestia nie staje się nią samodzielnie. To poprzez brutalne i okrutne postępowanie
człowiek może złamać zwierzę i uczynić je potworem, na własne wówczas podobieństwo.
Przeciwnie też, dobrocią i łagodnością można poskromić nawet „potwora”.
Wszystko zależy od chęci i motywacji. Nagrodą jest bowiem samo oddanie
zwierzęcia. One potrafią odwdzięczać się całym sobą, w pełni i bezgranicznie.
Ponowne spotkanie po latach okazało się równie dobre, co
dawniej. Książka w niczym nie straciła swojej magii, jeszcze raz mnie
oczarowała i wciągnęła w mroźny, północny świat i czasy, gdzie życie było
znacznie prostsze.
Podsumowując, Biały kieł to powieść, którą przede wszystkim docenią miłośnicy zwierząt. To wspaniała lektura zarówno dla tych młodszych, jak i starszych czytelników. Mnie oczarowała po raz kolejny, dlatego serdecznie polecam!
Powieść wysłuchałam w ramach wyzwania czytelniczego u Wiedźmy (kolor).
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Podsumowując, Biały kieł to powieść, którą przede wszystkim docenią miłośnicy zwierząt. To wspaniała lektura zarówno dla tych młodszych, jak i starszych czytelników. Mnie oczarowała po raz kolejny, dlatego serdecznie polecam!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)