Zdarzają się takie dni, gdy wszystko jest na nie i trzeba
ratować się lekturą, która pozwoli uciec myślom od codzienności, a przy okazji
poprawi humor. Rzadko sięgam po typowe powieściowe komedie - nie oszukujmy się,
ich autorzy potrafią często aż za bardzo wczuć się w rolę i sypiąc żarcikami
jak z rękawa wywołują więcej irytacji niż wybuchów śmiechu.
Jest jednak seria, którą mogę brać w ciemno, mimo
przerysowania i specyficznego, czeskiego dowcipu (a może właśnie ze względu na
nie?). I dlatego bardzo mnie cieszy, że trzecia odsłona losów
amerykańsko-czeskich arystokratki już jest dostępna na rynku. Hrabianka Maria
Kostka powraca. I to na koniu i w pełnej krasie, mimo ciążącej nad nią klątwy
rychłej śmierci.
Rozpoczynają się wakacje, a wraz z nimi kolejny sezon, na
którym tym razem Kostkowie mają zamiar zbić kokosy. A wszystko to za sprawą
planu „jak wycyckać turystę”. Niestety, już pierwsze dni okazują się gorzkim rozczarowaniem.
Nad zamkiem po raz kolejny wisi groźba bankructwa, hrabina dalej ni w ząb nie
rozumie czeskiego i rozpacza nad romansem księżnej Diany, ogrodnik ćwiczy
umieranie w trumnie, a gospodyni pani Cicha „ma wszystko w dupie” i nie ustaje
w produkcji orzechówki i hurtowego pieczenia gęsiny. Smaczku dodaje świeżo
odnaleziona krewna cierpiąca na narkolepsję oraz nadciągający wiatr zmian, przed
którym Kostkowie nie dadzą rady umknąć.
W Arystokratce na koniu znalazłam wszystko to, co
spodobało mi się w poprzednich dwóch tomach. Jest lekko, zabawnie i ironicznie.
Wydarzenia są przerysowane, reakcje i zachowania bohaterów także, a jednak nie
jest to przesada, która wzbudza sprzeciw. Wręcz przeciwnie, absurd w wykonaniu Evžena
Bočka jest bezpretensjonalny i tak uroczy, że trudno mu się oprzeć. Zwłaszcza
że powieść jest jednocześnie do pewnego stopnia satyrą zarówno na
arystokratyczne elity, jak i współczesne społeczeństwo w ogóle. Witać to
zwłaszcza, gdy spojrzymy okiem gospodarzy na rzesze przepływających przez ich
zamek turystów.
O jednej sprawie wspomniałam przy okazji drugiego tomu,
ale powtórzę to raz jeszcze. Na okładce
książki widnieje informacja, że można po nią sięgnąć nie znając poprzednich
części, jednak nie zgadzam się z tym. Historię Kostków lepiej zacząć od samego
początku, w przeciwnym razie można nie do końca zrozumieć pewne
zachowania bohaterów i umkną nam niektóre niuanse fabularne. A tego byłoby
szkoda. Jak się bawić, to od początku i tyle.
Podobnie jak poprzednie tomy, Arystokratka na koniu to lektura na jeden wieczór. Ale za to na pewno wieczór o ile nie wypełniony chichotem, to z pewnością spędzony z bananem na twarzy. Jako poprawiacz humoru spisuje się doskonale!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła.
Podobnie jak poprzednie tomy, Arystokratka na koniu to lektura na jeden wieczór. Ale za to na pewno wieczór o ile nie wypełniony chichotem, to z pewnością spędzony z bananem na twarzy. Jako poprawiacz humoru spisuje się doskonale!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)