Zgodnie
z zapowiedzią, przyszła kolej na ostatni tom trylogii o Lake Falls. Droga do Lake Falls o dość tajemniczym
podtytule Szepty w ciemnościach,
wieńczy historię o wampirach i mieszkańcach pewnej niewielkiej amerykańskiej
doliny.
Wydarzenia
są bezpośrednią kontynuacją finału drugiego tomu. Vic ma wreszcie dosyć
ucieczki i postanawia zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów. Okazuje się
jednak, że to co szykuje dla niej El’lar, w znacznym stopniu odbiega od tego,
czego kobieta się spodziewa. W tym samym czasie Roba odwiedza wampir stojący w
opozycji do El’lara i wymusza na nim niechcianą współpracę. Mamy też możliwość bliższego
poznania innych Przedwiecznych i intryg snutych w kuluarach ich elit.
Zacznijmy
od tego, co dobre. Przede wszystkim autor ma bardzo dobry warsztat,
przynajmniej jeśli chodzi o narrację. Udowodnił to już przy okazji poprzednich
tomów, dlatego nie jest to dużym zaskoczeniem. Jego plastyczne opisy pozwalają
obrazowo poczuć, czy wręcz 'zobaczyć' miejsca, w których toczy się akcja.
Warto przy tym wspomnieć, że w porównaniu chociażby z drugim tomem, w
trzecim nacisk położony jest przede wszystkim na działania bohaterów.
Wspomnianych opisów jest zdecydowanie mniej.
Trafionym rozwiązaniem okazało
się także przedstawienie fabuły z różnych perspektyw i silniejsze podkreślenie
postaci, które do tej pory nie odgrywały aż tak istotnej roli. Mniej Victorii
to jedna z największych zalet Powrotu do
Lake Falls.
Tutaj dochodzimy bowiem do
tego, co wyjątkowo nie przypadło mi do gustu, a mianowicie głównej bohaterki. Z
pełną świadomością mogę stwierdzić, że tak irytującej, wyzbytej choćby śladowych
ilości rozumu, żeby nie powiedzieć koncertowo głupiej, postaci kobiecej, chyba
jeszcze w swojej przygodzie z literaturą nie spotkałam. Nastolatce można by
wybaczyć tak irracjonalne zachowanie, Vic ma jednak 35 lat, jest matką i
skoro skończyła z sukcesem medycynę, powinna coś w tej swojej pięknej główce
posiadać. A jednak nie.
Drugą kwestią, która
gryzła mnie podczas lektury były dialogi między Robem i Gaborem. Dorośli
faceci, w tym jeden wampir, którego wiek liczony jest w stuleciach, o ile nie
tysiącach lat, nieustannie (naprawdę non-stop) dogryzali sobie tekstami rodem z
podwórka czy podstawówki. Straszne...
Teoretycznie można by też mieć
autorowi za złe zakończenie. Przeglądając opinie na LC, zauważyłam, że nie
spodobało się pewnej liczbie czytelników. Zgadzam się, że pozostawia
pewien niedosyt, niemniej sam pomysł mi się spodobał. Nie jest szablonowe i
raczej nikt takiego rozwiązania wydarzeń się nie spodziewał, a to akurat duży
plus.
Dlatego podsumowując, mimo że
trzeci tom nie dorównał niestety pierwszemu, w znacznej mierze zatarł kiepskie
wrażenie, jakie wywarła cześć środkowa. Opowieść o Przedwiecznych miała
naprawdę duży potencjał, który do pewnego stopnia autorowi udało się
wykorzystać. Dla fanów historii o wampirach lektura na pewno będzie dobrą
rozrywką, zwłaszcza że proponuje nowe pomysły na ich genezę.
Przeczytaj również:
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lemoniada.