Londyn to jedno z najbardziej
multikulturowych miast w Europie. Według najnowszych statystyk co najmniej 55% jego
obecnych mieszkańców nie jest rdzennymi Brytyjczykami, a biali Brytyjczycy
stanowią zaledwie 18% całej populacji. Jednak statystyka to jedno, a prawdziwe
życie to co innego. Ben Judah postanowił osobiście zgłębić temat i poznać imigrantów,
którzy obecnie tworzą Londyn i napędzają jego życie. W efekcie powstali Nowi londyńczycy.
Reportaż brytyjskiego
dziennikarza zabiera czytelników w podróż po tych zakątkach Londynu, które
pojawiają się w mediach bardzo rzadko, a jeśli już to najczęściej w kontekście
rosnącej przestępczości. Kolejne rozdziały przedstawiają inne miejsca, od
dworców aż po ulice biedy i imigranckie getta. Zbierając materiały autor pomieszkiwał
na ulicy wśród rumuńskich żebraków, wynajmował pokój z polskimi robotnikami i
przeprowadził dziesiątki z imigrantami różnych narodowości. W książce znalazły
się historie Afrykańczyków, Azjatów i mieszkańców Europy Wschodniej, głównie
Rumunów, Polaków i Rosjan.
Londyn, jaki pokazuje nam
Judah, jest szary, ponury i niebezpieczny. Nowo przybyli cudzoziemcy, którzy
szukają w nim lepszej przyszłości bądź szybkiej fortuny, szybko przekonują się,
że nie są w stanie pokonać problemów kulturowych i bariery, jaka oddziela ich
od reszty społeczeństwa. Nie tylko ze względu na niechęć samych Brytyjczyków do
przybyszów z zewnątrz, lecz przede wszystkim na brak chęci do asymilacji całych
grup etnicznych, które wprawdzie przeprowadzają się do UK, ale nie mają zamiaru
zatracać własnej odrębności.
Prawda o wielonarodowym tyglu,
jakim stała się stolica Wielkiej Brytanii, nie jest ani ładna, ani wygodna. Za
kolorową fasadą tego nowego Londynu kryje się wiele tragedii, niespełnionych
marzeń i przemocy. Lektura wciąga i fascynuje, a jednocześnie mocno uwiera. Nie
taki obraz Anglii chcieliby zapewne widzieć Anglicy i nie taki wizerunek swoich
rodaków my sami chcielibyśmy widzieć na kartach zagranicznego reportażu.
Polacy, jakich spotyka Judah,
to przede wszystkim budowlańcy i młode dziewczyny, pracujące jako sprzątaczki
bądź ekspedientki. Ci pierwsi rzadko mówią po angielsku więcej niż kilka słów,
zwykle wdają się w bójki i dużo piją. Pojawia się także pracownica urzędu stanu
cywilnego, pochodząca z Polski i mieszkająca na Wyspach już wiele lat, jednak
nawet jej historia zaczęła się podobnie. I tu pojawia się pierwsza wątpliwość,
czy aby obraz przedstawiony przez autora nie jest zbyt stereotypowy. Czy
naprawdę każda Polka w Anglii wdaje się w romanse z niemal każdym ciemnoskórym
mężczyzną, jakiego spotka? Śmiem wątpić, choć niewątpliwie taka, a nie inna
opinia nie wzięła się znikąd. Jeśli pojawia się opis wyglądu fizycznego Polaka,
albo jest czerwony na twarzy, albo ma wąsy, albo „mięsistą twarz”. To też z
lekka mi się gryzie.
Mimo że nie jest to wygodna
myśl, ludzie i sytuacje opisane przez Brytyjczyka są jak najbardziej realne,
problem w tym, że nie ma dla nich przeciwwagi w postaci pozytywnych przykładów
(jeden właściciel firmy budowlanej, który wyemigrował w latach 80. to jednak za
mało). Nowi londyńczycy pretendują do
reportażu przedstawiającego przekrój przez współczesnych imigrantów w Londynie,
dziwi więc, że autor skupił się tylko i wyłącznie na tej najbiedniejszej
warstwie, nie dając szans na poznanie czy nawet wypowiedzenie się tym, którzy
reprezentują sobą coś więcej, tym, którym się zwyczajnie powiodło. I
podejrzewam, że skoro tak to w przypadku Polaków, to prawdopodobnie tak samo przedstawia
się sprawa w przypadku innych nacji.
Niemniej, warto wczytać się w
przedstawione w książce historie. Judah oddał głos m.in. rumuńskim żebrakom i prostytutkom,
filipińskim sprzątaczkom, nauczycielce i policjantowi pochodzącym z Nigerii i
wielu innym, którzy na co dzień są niemal niewidzialni dla reszty
społeczeństwa. Nie wszyscy znaleźli się w Anglii z własnej woli, nielicznym
udało się znaleźć to, czego tu szukali. Ich głos jest niewątpliwie ważny,
podobnie zresztą jak sam temat.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.