Co kryją w sobie malowidła pozostawione przez ludzi kilkanaście,
a nawet kilkadziesiąt lat temu? Czy ich autorzy przedstawiali jedynie to, co
widzieli, czy też krył się w tym jakiś głębszy cel? Czy w ich przypadku można
mówić już o sztuce i kulturze?
Genevieve von Petzinger, kanadyjska paleoantropolog
zabiera nas w podróż po europejskich jaskiniach w poszukiwaniu najdawniejszych śladów
pozostawionych przez ludzi. Nie interesują jej jednak wykopaliska
archeologiczna, a malowidła i żłobienia na skałach. Z jednej strony, naprawdę
niesamowite jest, że tak wiele z nich zachowało się w lepszym lub gorszym
stanie do obecnych czasów. Z drugiej strony, zastanawia i dziwi, że mimo
rozwoju nauki nadal ten aspekt przeszłości pozostaje dla nas niemal całkowitą
tajemnicą. Autorka sama przyznaje, że do tej pory praktycznie nie podjęto próby
sklasyfikowania odnalezionych na ścianach znaków, dlatego jej praca jest do
pewnego stopnia przełomowa.
Gdy mamy do czynienia z tak odległą przeszłością i tak
znikomym materiałem badawczym, trudno cokolwiek uznać za pewnik. Niemal
wszystkie wnioski bazują na możliwościach, prawdopodobieństwie i podejrzeniach.
Niemniej wiele z nich brzmi przekonująco. Szalenie podoba mi się podejście badaczki,
która o prowadzonych przez siebie badaniach pisze z pasją i entuzjazmem.
Człowiek żyjący w epoce kamiennej jest dla niej kimś równym człowiekowi
współczesnemu, a twórca naskalnego malowidła – świadomym artystą.
Von Petzinger nie skupia się jednak tylko na
pozostawionych w jaskiniach znakach. Aby obraz był pełniejszy i łatwiejszy do
zrozumienia dla laika, przybliża rozwój biologiczny i kulturowy człowieka na przestrzeni
kilkudziesięciu tysięcy lat. Opowiada też o rozwoju mowy i odkryciach
archeologicznych, które co kilka-kilkanaście lat wywracają do góry nogami całą
naszą wiedzę na ten temat.
Książka została wzbogacona o fotografie przedstawiające część
omawianych przez autorkę znaków i malowideł. Dają one obraz jak trudną sztuką
jest nie tylko ich interpretacja, ale w ogóle dostrzeżenie! A także jak wiele
można z nich odczytać, mimo że na pierwszy rzut oka przedstawiają tak niewiele.
Tym bardziej chylę czoła przed wszystkimi badaczami, którzy się nimi zajmują.
Jedyne, co nie do końca zagrało podczas lektury, to pojawiające
się co pewien czas powtórzenia danych informacji. Część wynika z charakteru
publikacji – każdy rozdział stanowi niejako zamkniętą całość i jeśli pojawia się
jakaś kwestia, za każdym razem jest wyjaśniana. To można zaakceptować. Gorzej,
że pojawiają się też ewidentne powtórzenia, które powinien wychwycić każdy
redaktor. Na przykład na stronie 10 widnieje informacja, że „symbole te
występowały przez cały okres paleolitu górnego, który trwał od 40 000 do
10 000 lat temu”. Dosłownie akapit niżej mamy zdanie: „górny paleolit
trwał mniej więcej od 40 000 do 10 000 lat temu”. W innym miejscu
autorka objaśnia, w jaki sposób tworzono tzw. „negatyw dłoni”, po czym
oznajmia, że opisany symbol jest właśnie nazywany negatywem, mimo że cały opis
zaczęła właśnie od tego sformułowania. Nie są to może duże językowe wpadki, ale
nieco uwierają. Na szczęście nie ma ich zbyt wiele.
Mówiąc krótko, jeśli lubicie sięgać do korzeni i odkryć
część sekretów, jakie kryją się w jaskiniach, dawniej zamieszkanych przez
naszych przodków, Pierwsze znaki będą
bardzo dobrym wyborem. Założę się też, że lekturze w nowy sposób spojrzycie nie
tylko na sztukę naskalną, ale też zmienicie sposób myślenia o pozornie prymitywnych
„jaskiniowcach”.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)