Na początku XX wieku Nowy Jork
żył sprawą Tyfusowej Mary. Kucharki, za którą ciągnął się ślad choroby i
śmierci. Czy świadomie zarażała rodziny, u których pracowała? Czy była wyrachowaną
morderczynią, czy też nieświadomą ofiarą nagonki? W powieści Gorączka Mary Beth Keane przybliża
postać Mary Mallon, zgrabnie mieszając znane fakty z własną wizją jej historii.
Gdy zaledwie piętnastoletnia
Mary opuszcza Irlandię, by zacząć nowe, lepsze życie w Stanach Zjednoczonych,
szybko podziela los tysięcy innych imigrantów i przekonuje się, że Ameryka wcale
nie jest krainą miodem i mlekiem płynącą. Jedyną dostępną pracą dla młodej niedoświadczonej
dziewczyny jest posada praczki. Dopiero z czasem udaje jej się awansować na
kucharkę, przy czym kulinarny talent Mary szybko zapewnia jej dobrze płatne
angaże u zamożnych rodzin. Problem w tym, że niemal wszędzie tam, gdzie pojawia
się Irlandka, pojawia się epidemia tyfusu.
Mija ponad dwadzieścia lat. Na trop Mary wpada inspektor
sanitarny George Soper, mający stać się w przyszłości jej nemezis. Kobieta
zostaje siłą zatrzymana w szpitalu położonym na niedostępnej wysepce i
poddawana regularnym badaniom. Nie zgadza się z oskarżeniami, zdaje się w ogóle
nie przyjmować do świadomości faktu, że może być nosicielem choroby, mimo że
sama nie choruje. A to dopiero początek nierównej walki, w której każda ze
stron ma swoje racje, a jednocześnie żadnej tej racji nie można przyznać w stu
procentach.
Mary Mallon (pierwsza z lewej) w szpitalu [źródło] |
Swym temperamentem i postępowaniem
Mallon wyróżnia się na tle innych kobiet swojej epoki. Jest dumna, świadoma
swych umiejętności i nie uważa, by w czymkolwiek ustępowała przedstawicielom wyższej
klasy, dla których pracuje, co zdaje się raczej wyjątkowym postępowaniem w
ówczesnych czasach. Bywa arogancka, czasem wręcz napastliwa i wybuchowa, ma
własny pogląd na wszystko dookoła i nie przyjmuje cudzej argumentacji. Dotyczy
to zarówno życia prywatnego, jak i kwestii medycznych. Nie wierzy lekarzom, nie
przyjmuje do wiadomości tego, co próbują jej przekazać. Nie ma oporów, by
mieszkać bez ślubu z mężczyzną, którego kocha, mimo że w oczach społeczeństwa stawia
ją to w dwuznacznej sytuacji. Jednocześnie w stosunku do tych, którzy są jej
bliscy, jak choćby dzieci w domach, gdzie gotuje, jest czuła i troskliwa. Jest
kobietą, z którą stosunkowo łatwo można się do pewnego stopnia utożsamić, a
przynajmniej poczuć do niej sympatię.
Sympatia autorki także zdaje
się jednoznacznie kierować ku Mary, przynajmniej dopóki na niektóre
przedstawione w powieści wydarzenia nie spojrzymy uważniej. Wprawdzie Mallon
nie jest narratorką, ale historia przedstawiona jest z jej punktu widzenia, co
w pewnym stopniu wpływa na jej wydźwięk. Wraz z rozwojem akcji pojawiają się
jednak kwestie zaburzające ten pozytywny wizerunek. Chociaż Mary postrzega je z
własnej perspektywy, rozgrzeszając samą siebie, postronny obserwator widzi
często coś innego. Coś, co na owe rozgrzeszenie absolutnie nie zasługuje.
Zabrakło mi tylko jednej rzeczy.
Wspomniałam na początku, że Keane świetnie połączyła fakty z fikcją. To
niewątpliwie zaleta, dobrym uzupełnieniem powieści byłoby jednak wyjaśnienie,
które elementy są tylko i wyłącznie owocem wyobraźni autorki. Zwłaszcza że
śledząc skrócone biografie Mary Mallon chociażby na Wikipedii, próżno szukać
tam jakichkolwiek wątków z jej życia prywatnego, a w książce mają one duży
wpływ na fabułę.
Niemniej to przeoczenie nie
wpływa zasadniczo na odbiór powieści. Czyta się ją jednym tchem. To nie tylko
historia samej Tyfusowej Mary, ale także Nowego Jorku z początku XX wieku,
miejsca brudnego, przerażającego i dalekiego od tego, co widzimy w nim obecnie.
Lektura zdecydowanie warta uwagi.
Sprawdź inne bestsellery w księgarni Tania Książka.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz