"Wierni wrogowie" Olga Gromyko

Wznowienia powieści do dobry pretekst, by wrócić do niektórych książek, zwłaszcza tych, które zapadły w naszej pamięci. Moją przygodę z twórczością Olgi Gromyko rozpoczęłam kilka lat temu właśnie od Wiernych wrogów. Teraz, mając już za sobą siedem innych powieści jej autorstwa, wracam do losów Szeleny. I wiecie co? Utwierdziłam się w przekonaniu, że to najlepsza książka, jaka wyszła spod pióra Gromyko. I zdecydowanie jedna z moich ulubionych.


Temat wilkołactwa poruszano już na każdy możliwy sposób. Nie jest wprawdzie tak popularny jak wampiryzm, ale wilkołaki pojawiały się już wielokrotnie w literaturze fantastycznej, zwykle niespecjalnie pozytywnie pokazane. I tu na scenę wkracza Szelena – niepozorna kobieta, a jednocześnie potężna i przebiegła wilkołaczyca z bagażem doświadczeń. Inteligentna, z własnym kodeksie honorowym i kłami równie ostrymi co dowcip.

Historię Szeleny poznajemy w chwili, gdy ta postanawia uratować skatowanego i ledwie żywego czarodzieja. Robi to na przekór zdrowemu rozsądkowi, bowiem Weres nie krył nigdy swej nienawiści do wilkołaków i zaciętości w ich tropieniu. Wkrótce odwieczni i zacięci wrogowie będą musieli połączyć swoje siły, by wyjaśnić tajemnicę śmierci starej driady, wobec której oboje zaciągnęli kiedyś dług. Wyruszają w drogę w towarzystwie niezbyt rozgarniętego, pyskatego ucznia Weresa oraz smoka, który w ludzkiej postaci ma wyjątkową ochotę na mniej lub bardziej urodziwe panny. I to bynajmniej nie ma to nic wspólnego z apetytem kulinarnym. Razem tworzą mieszankę wybuchową, ale po prostu przesympatyczną.

Gromyko jest znana z lekkiego pióra i dowcipu, którym hojnie doprawia swoje powieści. Wierni wrogowie są tego doskonałym przykładem. Przepychanki słowne bohaterów czy scenki sytuacyjne nie raz i nie dwa doprowadzają człowieka do rżenia przeplatanego z parskaniem. Jednocześnie, co właśnie wyróżnia tę powieść na tle chociażby cyklu o wiedźmie W. Rednej, jest ona zabarwiona także pewną gorzką nutą, która sprawia, że historia Szeleny nabiera znacznie głębszego wydźwięku.

Warto jeszcze wspomnieć słowo na temat świata, w którym toczy się akcja. Mamy tu do czynienia z dokładnie tym samym uniwersum, co w przypadku powieści o Rednej, tylko kilkaset lat wcześniej. Jeśli znacie Wolhę, poczujecie się jak w domu. Jeśli nie, to wspomnę tylko, że jest to świat na wskroś fantastyczny. Obok zwykłych ludzi żyją tu magowie, wiedźmy, elfy, driady, trolle, krasnoludy i wszelkiej maści „pomroki”, oficjalnie tępione i nie zasługujące na względy. I tak tylko na marginesie wspomnę bez spoilerów, że sceny w pałacu szlachetnych elfów, a następnie wśród trolli przeprowadzających rytuał wezwania wielkiego Pradziada, są po prostu boskie!

Wznowienie powieści ukazało się w nowej szacie graficznej, ale za to bardzo przypominającej pierwsze wydanie. Na każdej widać obydwa wcielenia głównej bohaterki. Możecie je porównać na zdjęciu zamieszczonym powyżej. Osobiście mam ogromny sentyment do starego, na którym widać po Szelena jej „pazur”, ale i nowa ma w sobie urok.

Mówiąc krótko, Wierni wrogowie to jedna z najlepszych powieści fantastycznych, jakie miałam okazję czytać. Jest lekka, zabawna, ale jednocześnie kryje w sobie coś więcej. Gorąco polecam!

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze