Pierwszy tom Ku twej wieczności okazał się świetnie
przemyślaną baśniową historią obficie czerpiącą z legend, a przy tym doprawioną
sporą szczyptą tajemnicy i grozy. Nic więc dziwnego, że oczekiwania w stosunku
do kontynuacji losów niezwykłego, zmiennokształtnego stworzenia, zwanego
Niesiem, były bardzo wysokie. Drugi tom ukazał się kilka tygodni temu i zdradzę
Wam, że warto było na niego czekać.
[Poniższy akapit zawiera
spoilery, więc jeśli jeszcze nie przeczytałeś pierwszego tomu, lepiej przejdź
od razu dalej.]
Po zabiciu Czarciego
Niedźwiedzia wojownicy Yanome zabierają świadków, czyli March, Paronę i Niesia,
do swojego kraju. Tam cała trójka zostaje uwięziona w ściśle strzeżonej
twierdzy, gdzie Niesio zostaje poddany brutalnym próbom, które mają przetestować
granice jego wytrzymałości. W tym samym czasie Parona próbuje za wszelką cenę
wydostać się na wolność.
Już przy okazji lektury
pierwszego tomu bardzo spodobał mi się stworzony przez autorkę świat. Z jednej
strony nasuwa on skojarzenia z baśniami, ale nie tymi słodkimi, gdzie wszystko
dobrze się kończy, a tymi pierwotnymi - brutalnymi i realnymi na tyle, na ile
pozwala na to obecność fantastycznych elementów. W tym świecie wojownik nie
oszczędzi dziecka tylko dlatego, że jest ono małe, a wola życia i przetrwania
dominuje nad moralnością i etyką. I zupełnie jak w życiu, dobro nie zawsze
zwycięża, a „nagrodą” za poświęcenie bywa śmierć.
Co więcej, Yoshitoki Oima
umiejętnie i przewrotnie wodzi czytelnika za nos. Historia rozwija się w
kierunku, którego właściwie nie sposób przewidzieć i chociaż niektóre z
rozwiązań wydają się zbyt okrutne, nie pozwalają nawet na chwilę odłożyć
książki na bok. Jedynie ostatni rozdział nie do końca przypadł mi do gustu i
lekko obawiam się, co zaplanowała w dalszych tomach autorka. Pozostaje mieć
nadzieję, że będzie równie dobrze, jak do tej pory.
Od strony technicznej, manga
prezentuje się bardzo dobrze. Oima ma przyjemną dla oka kreskę, a ilustracje –
choć w większości dosyć proste – przemawiają do wyobraźni. Trochę szkoda, że
format jest niewielki, typowo mangowy, a całość czarno-biała, ale możecie ten
zarzut potraktować jako biadolenia laika w temacie, który dopiero rozsmakowuje
się w gatunku.
Mówiąc krótko, drugi tom Ku twej wieczności nie tylko utrzymuje
wysoki poziom pierwszego, ale też zaostrza apetyt na więcej. To naprawdę dobra
historia, która spodoba się zarówno starym wyjadaczom, jak i osobom, które
zamierzają dopiero zacząć przygodę z mangą.
Komentarze
Prześlij komentarz