Mikołajek razy 3, czyli "Nowe przygody Mikołajka" oraz "Nieznane przygody Mikołajka" w nowej odsłonie

Próżno szukać kogoś, kto nie zna Mikołajka lub choćby nie słyszał o jego przygodach. Mimo upływu lat dzieci nadal doskonale bawią się przy jego lekturze, a dorośli z łezką rozczulenia wspominają przy nim własne dzieciństwo. Co tu dużo kryć, Mikołajek to fenomen, który się nie starzeje.



Kilka tygodni temu ukazało się piękne wznowienie trzech tomów jego przygód: Nowe przygody Mikołajka, Nowe przygody Mikołajka (kolejna porcja) oraz Nieznane przygody Mikołajka. Wszystkie w eleganckich, twardych okładkach w wygodnym formacie i oczywiście nieodłącznymi ilustracjami Jeana-Jacquesa Sempé.

Jeśli jakimś niezbadanym zrządzeniem losu jeszcze nie wiecie, kim jest główny bohater, spieszę wyjaśnić. To kilkuletni francuski chłopiec, który wraz z bandą kolegów doprowadza do spazmów, nerwicy i ogólnego rozstroju wszystkich dorosłych dookoła. Ale za to robi to z niewymuszonym wdziękiem i z jak najlepszymi intencjami. Jego ulubionym powiedzonkiem jest „kurczę blade”, a spędzone w spokoju pięć minut to czas bezpowrotnie stracony. Mikołaj jest ciekawy świata, łobuzerski, wszystko musi sam sprawdzić, dotknąć i wykorzystać do zabawy. Ot, żywe srebro, nad którym nie da się zapanować.

Jego koledzy to mieszanka wybuchowa, którą jednak zapewne każdy doskonale pamięta z własnych szkolnych lat. Jest wśród nich prymus i ulubieniec nauczycielki, osiłek rozwiązujący wszystko pięścią czy nieustannie chwalący się nowymi zabawkami syn bogatych, lecz często nieobecnych rodziców. Razem wpadają na niesamowite pomysły i przypominają czasy, gdy siedzenie w domu było dla dziecka karą, a nie możliwością pogrania na komputerze.

Każda z książek zawiera od kilkunastu do kilkudziesięciu opowiadań. Najobszerniejsze są Nowe przygody Mikołajka, liczące ponad 600 stron, dwa pozostałe są już dwa razy mniejsze, ale za to nieco bardziej poręczne. Warto wspomnieć, że Nieznane przygody Mikołajka ukazały się wiele lat po śmierci Rene Goscinny’ego (opublikowała je jego córka), a o ich istnieniu nie wiedział nawet Sempé. Dlatego ilustracje w tym tomie zostały przez niego wykonane współcześnie.

Przygody Mikołajka bawią, ale też pokazują obraz świata dorosłych widziany oczami dzieci. Młodsi czytelnicy – podobnie jak sam bohater - mogą tego nie zrozumieć, ale starsi z pewnością doskonale zdadzą sobie sprawę z tego, że gdy mama z poważną miną mówi, że tata „może być z siebie dumny”, to niekoniecznie jest z niego zadowolona. Podobnie gdy tata oznajmia, że „dobrze sobie coś zapamięta”, nie musi oznaczać, że chodzi mu o wspomnienia udanej zabawy.


Tak jak wspomniałam na początku, Mikołajek się nie starzeje, a historie o jego wybrykach i pomysłach są nadal jak najbardziej aktualne. Gorąco polecam czytelnikom w każdym wieku, ale zwłaszcza tym najmłodszym!

Za wspaniały powrót do dzieciństwa dziękuję Wydawnictwu Znak.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze