Klasyczny brytyjski kryminał,
osadzony do tego w bożonarodzeniowej atmosferze to doskonały pomysł na świąteczną
lekturę. Takie właśnie wydaje się Morderstwo
na święta, jedna z pięciu powieści kryminalnych o detektywie-amatorze
Mordecaiu Tremaine, jakie ukazały się w latach 60. XX w.
Jest to wprawdzie drugi tom
przygód Tremaine’a, ale za to prawdopodobnie najbardziej. Możliwe, że właśnie
dlatego wydawnictwo zdecydowało się wydać właśnie tę część (o ile się nie mylę,
jest to pierwsza powieść autora w ogóle wydana w Polsce). Tutaj warto też
wspomnieć, że pod pseudonimem Francis Duncan kryje się William Walter Frank
Underhill, który w latach 30. opublikował także serię opowiadań kryminalnych.
Wracając do samej powieści - trwa
właśnie Boże Narodzenie. Do malowniczej posiadłości przyjeżdża kilkunastu
gości, wśród których jest Mordecai Tremaine, przebywający już na emeryturze,
ale cieszący się sławą niezłego prywatnego detektywa. Właściciel, ekscentryczny
Benedict Grame jest znany z hucznego celebrowania świąt oraz wcielania się w
rolę św. Mikołaja, który dla każdego gościa pozostawia specjalny prezent. Tym
razem jednak w bożonarodzeniowy poranek na przybyłych czekają pod choinką ubrane
w czerwony kostium zwłoki. Kto jest mordercą?
Mamy tu wszystkie elementy
klasycznego kryminału – zamkniętą przestrzeń, ograniczoną liczbę bohaterów, z
których każdy wydaje się podejrzanym oraz detektywa, który prowadzi swoje
śledztwo niezależnie od działań policji. Wszyscy goście kryją jakieś tajemnice,
których stopniowe ujawnianie sprawia, że praktycznie nie ma tu osoby, na którą
choćby przez chwilę nie padłby cień podejrzenia.
Atmosfera także jest
charakterystyczna dla klasycznego retro-kryminału, to nie thriller, jak
chcieliby niektórzy czytelnicy (przynajmniej patrząc na część opinii
zamieszczanych na różnych portalach literackich), więc raczej trudno mówić tu o
napięciu. Sama zbrodnia też odsuwa się w cień, a na pierwszym planie znajdują
się przemyślenia Tramaine’a oraz prowadzone przez niego rozmowy.
Teoretycznie jest tu więc
wszystko, co powinno zadowolić fanów Agathy Christie oraz Joe Alexa. W praktyce
z pewnym rozczarowaniem muszę przyznać, że chociaż lektura jest przyjemna, to
jednak Duncanowi brakuje talentu wspomnianych autorów. Wprawdzie sam motyw morderstwa
i intryga zostały porządnie przemyślane, to postaci – z głównym bohaterem na
czele - wydają się dosyć mdłe. Mordecai jest pozornie nieszkodliwym starszym panem,
którego ogólna kreacja przypomina męski odpowiednim panny Marple, co samo w
sobie można zaliczyć na plus. Gorzej z wykonaniem, drażnią zwłaszcza wstawki
autora, opowiadające m.in. o tym, jak rozbłyskują oczy detektywa, gdy ten wpadnie
na jakiś trop. Ah, to budowanie napięcia…
Mówiąc krótko, Morderstwo na święta to lektura właśnie
na święta, gdy z większą dozą łagodności podchodzimy do czytanych lektur i zwyczajnie
szukamy książek w klimatach bożonarodzeniowych (nawet jeśli w ich głównym
centrum znajduje się trup). Nie jest to może najlepszy przedstawiciel swojego
gatunku, ale jeśli szukacie kryminałów w stylu Chrisie, możecie dać mu szansę.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz