Zbir jaki jest, każdy widzi.
Kwadratowa, poorana bliznami gęba, monstrualne łapy i nieodłączny, nasunięty na
oczy kaszkiet sprawiają, że nie sposób pomylić go z nikim innym. Fani komiksu
znają go od dawna, ja nawiązałam znajomość dopiero przy okazji zbiorowego
wydania poświęconych mi komiksów. I powiem Wam, że takich spotkań szybko się
nie zapomina.
Krótkie wprowadzenie dla niezorientowanych w temacie – tytułowy zbir (z angielskiego Goon właśnie) trzyma w ryzach pewne amerykańskie miasteczko. Niemal całe, bowiem ulica Samotna to terytorium Bezimiennego Kapłana Zombie i jego popleczników. Od lat próbuje on pozbyć się Zbira, by zawładnąć całym miastem i stworzyć niepokonaną i nieumarłą rodzinę przestępczą. Z marnym jak dotąd skutkiem.
Krótkie wprowadzenie dla niezorientowanych w temacie – tytułowy zbir (z angielskiego Goon właśnie) trzyma w ryzach pewne amerykańskie miasteczko. Niemal całe, bowiem ulica Samotna to terytorium Bezimiennego Kapłana Zombie i jego popleczników. Od lat próbuje on pozbyć się Zbira, by zawładnąć całym miastem i stworzyć niepokonaną i nieumarłą rodzinę przestępczą. Z marnym jak dotąd skutkiem.
Nieodłącznym towarzyszem Zbira
jest Franky, pałętający mu się pod nogami psychopata, którego receptą na każdy
problem jest „kosa w oko”. Razem tworzą duet, na który nie ma mocnych.
Nieważne, czy na drodze stają im ludzie, zombie, wampiry czy demony.
Niniejsze wydanie to zbiór
czterech tytułów, z których każdy składa się z kilku rozdziałów. Są wśród nich:
Brudna robota, Do bani z tym wszystkim,
Moje zabójcze dzieciństwo (i inne smętne bajdurzenia) oraz Totalna ruina. Zostały zebrane
chronologicznie, co pozwala prześledzić, jak zmieniała się kreska i styl
Powella. Sam autor we wstępie zaznaczył, że nie poleca rozpoczynać znajomości z
nim od pierwszych zeszytów, ponieważ w porównaniu z kolejnymi „zebrane tu
historie to syf”. Śmiem polemizować, ale dobrze pokazuje to stosunek autora do
własnego dzieła – całkowicie brak mu zadęcia i nie podejmuje nawet prób
udowadniania, że tworząc Zbira miał na myśli coś więcej poza czystą rozrywką.
Zebrane tu komiksy są tak
mocno niepoprawne politycznie, tak brutalne i tak absurdalne, że prawdopodobnie
trudno byłoby Powellowi przebić się z nimi, gdyby rozpoczynał ich wydawanie
dopiero teraz, w czasach do bólu przerysowanej wymaganej od każdego poprawności
(swoją drogą, pierwsze zeszyty wydawał własnym sumptem i dopiero ich sukces
sprawił, że zainteresowało się nimi wydawnictwo Dark Horse). Zbir i Franky
biją, mordują i nie oszczędzają nikogo. Nieważne, czy mowa o prawdziwych
zakapiorach, dawnych kumplach, stworach rodem z horroru, czy też staruszkach
lub dzieciach podejrzanych o opętanie przez demony.
Całość została okraszona komentarzami
m.in. samego Powella, a także Williama Stouta czy Franka Cho. Nie zabrakło
bogatego szkicownika, w którym można obejrzeć, jak powstawały poszczególne
sceny. Dodatkowo dobre wrażenie robi duży format i twarda oprawa z obwolutą.
Podsumowując, The Goon to niebanalne i
niekonwencjonalne połączenie tradycyjnej amerykańskiej gangsterki z elementami
horroru. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto choćby spróbować, czy takie
klimaty będą Wam odpowiadać. Mimo początkowego sceptycyzmu, już po kilku
zeszytach wpadłam po uszy i będę z niecierpliwością wypatrywać drugiego tomu.
Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl.
Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz