Wydawnictwo Vesper, kojarzone
dotąd głównie z horrorem, otwiera się coraz bardziej na nowe gatunki.
Przykładem tego jest między innymi Biegacz,
debiutancka powieść Bartłomieja Grubicha, teoretycznie thriller, a w praktyce
mocna powieść psychologiczna. Premiera wprawdzie za kilka tygodni, ale
przyjrzyjmy się już teraz, co się w niej kryje.
Powieściowy Poznań żyje dwiema
sprawami – zbliżającym się wielkim maratonem oraz serią morderstw, którymi
ofiarami padają młode kobiety. Śledztwo bez większych sukcesów prowadzi Kamil
Wojtczak, zblazowany policjant, z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej
zdążający w kierunku miana „palanta roku”. Znacznie bardziej zdaje się on
interesować zaliczeniem kolejnej panny i udziałem we wspomnianym już maratonie.
Dochodzenie i sam wątek
morderstw szybko okazuje się też kwestią drugoplanową dla samego autora. Można
odnieść wrażenie, że stanowi ono niejako pretekst do skategoryzowania powieści
jako kryminału lub thrillera, chociaż mam duże opory, by ją do nich zaliczyć. Kluczowy
motyw, a jednocześnie punkt wyjścia do pobocznych wątków stanowi tu maraton.
Podczas morderczego biegu powracają wspomnienia, czasem te, które chciałoby się
wymazać z pamięci; nasuwają się refleksje, nie zawsze pomyślne. Człowiek jest sam
na sam ze swoimi myślami, na dobre i na złe; nie ma szans, by od nich uciec, co
nie zawsze kończy się dobrze.
Zaznaczyłam na początku, że Biegacz to przede wszystkim mocna
powieść psychologiczna i jako taka broni się bardzo dobrze. Mamy tu trafnie i
szczegółowo nakreślone sylwetki policjanta i mordercy, których więcej łączy niż
dzieli, mimo że oni sami nie zdają sobie sprawy. Nieodmiennie podczas lektury
nasuwa się także myśl, jak cienka bywa granica między dobrym i złym, i jak
niewiele czasem brakuje, by ofiara stała się katem.
W licznych retrospekcjach
bohaterowie wracają do przeszłości – tej dawnej i stosunkowo bliskiej. Są wśród
nich zabarwione nostalgią wspomnienia ze szkoły, przełomowe wydarzenia z ich
życia oraz skomplikowane relacje z kobietami. Zwłaszcza to ostatnie zostało
zaakcentowane wyjątkowo mocno. Żaden z mężczyzn nie potrafi stworzyć normalnego,
zdrowego związku, a pozornie codzienne wydarzenia przedstawione z ich
perspektywy są zabarwione mieszaniną ironii i niesmaku, co także daje całkiem
niezły obraz ich samych.
Spodobał mi się sposób, w jaki
autor połączył obydwie postaci, jak ostatecznie zadzierzgnął wszystkie nici i
stworzył spójny, chociaż zaskakujący obraz. Zgrzytała mi w nim tylko jedna
kwestia, ale możliwe, że jakieś wyjaśnienie ze strony autor mi umknęło –
chętnie o tym podyskutuję, jeśli ktoś z Was ma już lekturę za sobą, a póki co
nie będę psuć zabawy spoilerami.
Biegacz to powieść niejednoznaczna, trudna do jednoznacznego
sklasyfikowania, a przez to jeszcze ciekawsza. Mówiąc krótko, bardzo udany
debiut, zaostrzający apetyt na więcej.
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz