Fińska literatura to dla mnie
prawdziwa zagadka. Za mną raptem cztery lektury, w tym powieść historyczna,
książka dla młodzieży i zbiór baśni. Teraz przyszła kolej na coś znacznie
bardziej współczesnego - kryminał z elementami
czarnej komedii, czyli Człowiek, który
umarł.
Jaakko Kaunismaa ma
trzydzieści siedem lat, atrakcyjną żonę i dobrze prosperującą firmę. Wiedzie
spokojne, wręcz nudne życie, co zmienia się jednak w dniu, gdy nękany
chronicznym zmęczeniem i problemami żołądkowymi udaje się do lekarza. Okazuje
się, że od dłuższego czasu był regularnie podtruwany i jego organizm jest tak
wyniszczony, że pozostało mu dosłownie kilka dni. Może godzin. A może tygodni.
Wyrok jednak zapadł.
Jakby tego było mało, tego
samego dnia mężczyzna dowiaduje się, że żona zdradza go z kierowcą, a w mieście
pojawili się nowi konkurenci, którzy wcale nie zamierzają czysto grać. Aby jak
najlepiej wykorzystać pozostały mu czas Jaakko postanawia odszukać swojego
mordercę i wyrównać rachunki.
Brzmi nieźle, prawda? Efekt
jest jeszcze lepszy, niż można by się spodziewać. Właściwie trudno mi porównać Człowieka… do innych znanych mi już
lektur, mamy tu bowiem do czynienia z komedią kryminalną mocno nasączoną ironią
i absurdem, rzadko spotykanymi w gatunku, który wielu autorów traktuje bardzo
serio. Jednocześnie jednak, nie jest to po prostu zbiór slapstickowych żartów i
gagów, fabuła jest w pełni przemyślana, logiczna i inteligentna.
Nie brakuje tu także refleksji
na temat życia, przemijania i śmierci, nieco gorzkich, czasem podszytych pewną
dozą pesymizmu. A mimo to można dostrzec przesłanie, by cieszyć się życiem i
nie odkładać go na inne, „lepsze” czasy.
Słyszałem kiedyś powiedzenie, zgodnie z którym
powinniśmy żyć tak, jakbyśmy mieli umrzeć jutro. Śmiem twierdzić, że moja
wersja jest lepsza: Żyj tak, jakbyś umierał teraz. Właśnie tak obecnie żyję.
Nie ma się czego bać. Życie jest przez cały czas czymś nowym.
To moje pierwsze spotkanie z prozą Tuomainena i na pewno nie
ostatnie. Wśród opisów zamieszczonych z tyłu książki (swoją drogą, okładka jest
świetna!), można przeczytać listę nagród, jaką zdobyła powieść. Podchodzę do
takich zachęt sceptycznie, ale po lekturze mogę z czystym sumieniem stwierdzić,
że były w pełni zasłużone. Polecam gorąco fanom lekkich, czarnych kryminałów!
Za tę fińską przygodę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz