Wobec kary śmierci ludzie
dzielą się na zagorzałych zwolenników i przeciwników, niewiele jest osób nie
mających zdania na ten temat. Czy mamy prawo odbierać życie drugiej osobie i to
w świetle prawa? W przypadkach niektórych morderców, zwłaszcza tych
bestialskich i zwyrodniałych, sprawa wydaje się oczywista. Z drugiej strony, każdy
przypadek, gdy do celi śmierci trafia niewinny człowiek, zmusza do
zastanowienia, czy to naprawdę najlepsze rozwiązanie.
Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci to próba spojrzenia na
różne aspekty problemu, przy czym najobszerniejszą kwestią, jaką porusza Linda
Polman, są tytułowe bohaterki. Kim są owe „laleczki”? Europejkami, pochodzącymi
głównie z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Holandii, które wiążą się z amerykańskimi
więźniami czekającymi na egzekucje w celach śmierci. Co ich do tego skłania?
Czy dreszczyk ekscytacji, że nawiązują kontakt ze śmiertelnie niebezpiecznymi
ludźmi? Czy może potrzeba bycia potrzebnym, bo skazańcy nie mają nikogo poza
nimi? A może naiwność i głupota, jak twierdzą osoby postronne?
Dziennikarka skupiła uwagę na
więzieniu w Teksasie, głównie z tego względu, że to właśnie w tym stanie kara
śmierci zdaje się mieć najwięcej zwolenników. Przybliża historie kilku kobiet,
które od lat walczą jak lwice, by „ich więźniom” dano szansę na rewizję wyroku,
bądź też by poprawić im warunki odbywania kary. Niektóre z nich zdecydowały się
na zawarcie ślubu ze skazańcem, mimo że takie małżeństwo z góry jest skazane na
przegraną. Inne mają mężów i dzieci, a mimo to co miesiąc wydają setki dolarów
na uzupełnianie więziennych kont bankowych i bilety samolotowe.
Zadziwia fakt, jak
kryminaliści mający na swoim koncie brutalne morderstwa (w końcu nie trafia się
do celi śmierci za kradzież lizaka) urastają w oczach niektórych kobiet do potencjalnie
atrakcyjnych partnerów. Jak się okazuje, powstały nawet portale randkowe
przeznaczone tylko i wyłącznie tego typu relacjom. Można na nich znaleźć
profile kobiet i mężczyzn odsiadujących wyroki, zarówno krótkie, jak i dożywocie,
czy właśnie czekających na egzekucję, którzy prężą się na zdjęciach i zachęcają
do kontaktu. O kilku z nich wspomina autorka, jednocześnie wskazując na to, że
człowiek, który opisuje swoją miłość poezji, zaszlachtował z zimną krwią pewną staruszkę,
że inny wytatuowany romantyk zgwałcił i zamordował kilka kobiet. Przerażające,
że nawet taka wiedza nie jest w stanie odstraszyć potencjalne „laleczki”…
Opis powyższych relacji stanowi
jedynie połowę reportażu. Druga część porusza inne kwestie związane z
najwyższym wyrokiem, które trafnie oddaje podtytuł książki. Polman bierze w
niej pod lupę sam system amerykańskiego sądownictwa i więziennictwa i poddaje
go surowej krytyce. Wskazuje na to, że w celach śmierci spotyka się przede
wszystkim ludzi z najniższych warstw społecznych; tych, których nie stać było
na dobrego adwokata i mieli pecha trafić na obrońcę z urzędu, któremu nie
chciało się bronić klienta. Przytacza przykłady spraw, gdzie wyznaczony obrońca
zasypiał w trakcie rozprawy, zapominał o terminie złożenia apelacji czy wręcz nie
zapoznawał się w treścią sprawy, w której brał udział.
Zwraca także uwagę, że mimo
wydawanych wyroków śmierci, na egzekucje czeka się latami, czasem wcale jej nie
doczekawszy. Opisuje przypadki, gdy kilkukrotnie więźnia ściągano niemalże ze
stołu egzekucyjnego, ponieważ termin zostawał odroczony. Opowiada o przebiegu
egzekucji, które się nie powiodły i zamiast przebiegać w humanitarny sposób, stanowiły
pasmo tortur zakończonych bolesną śmiercią. Wreszcie przytacza przykłady spraw,
gdzie na śmierć skazywano osoby chore psychicznie lub upośledzone, które potem
do końca życia siedzą zapomniane w celach, ponieważ wyroku nie można wykonać
(zgodnie z prawem osoba skazana musi mieć pełną świadomość, dlaczego jest
poddawana egzekucji).
Podsumowując, Laleczki skazańców to mocny i dający
wiele do myślenia reportaż, który jest czymś znacznie więcej niż mógłby
sugerować sam tytuł. To szerokie spojrzenie na karę śmierci w różnych jej
aspektach, przedstawione rzeczowo i bez wpadania w moralizatorski ton.
Serdecznie polecam!
Recenzja napisana dla portalu Duże Ka.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz