Twórczość Andrzeja Pilipiuka
zazwyczaj albo wzbudza zachwyt, albo odstrasza. Autor sam siebie nazywa Wielkim
Grafomanem, ma na koncie blisko pięćdziesiąt pozycji i wyraziste poglądy na
wiele kwestii, również tych mocno kontrowersyjnych. Przez niektórych kojarzony
jest głównie jako ojciec egzorcysty-menela, Jakuba Wędrowycza, przez innych
jako autor świetnych opowiadań. Nie da się bowiem ukryć, że to krótka forma
jest jego specjalnością.
Zły las to zbiór czterech opowiadań, z których trzy swoją
objętością mogą zakrawać na mini-powieści. Ich akcja toczy się od okresu
międzywojennego, poprzez Drugą Wojnę Światową, aż po współczesność. Fabuły
kryją tajemnice, zazwyczaj dość mroczne, a lektura wciąga. Czego jak czego, ale
pomysłowości nie można Pilipiukowi odmówić.
Całość otwiera Tajemnica
zielonej teczki, w której mamy do czynienia z wyprawą naukowców z
Wojskowego Instytutu Antropologii Historycznej na Grenlandię. Kogo lub czego
będą tam szukać? Śladów bytności ludzi, a raczej stworzeń nie mających z ludźmi
wiele wspólnego, które przetrwały tysiące lat, planując krwawą zemstę na naszym
gatunku. Pomysł trochę skojarzył mi się z jedną z części o Jakubie, chociaż
tutaj nie mamy do czynienia z wędrowyczowskim absurdem.
Tytułowy Zły las to mój faworyt ze
świetnym klimatem i niebanalnym podejściem do tematyki Drugiej Wojny Światowej
oraz pogromu społeczności żydowskiej. Wojna trwa już od dłuższego czasu, z
niewielkiej, otoczonej lasem wioski wywieziono wszystkich Żydów, a pozostali
przy życiu Polacy ledwie wiążą koniec z końcem pod niemiecką okupacją. Tymczasem
w lesie, owianym od lat złą sławą, coś się czai i zdaje zbierać siły przed
uderzeniem. Chętnie poznałabym kontynuację!
Rozczochrana kochanka to
najkrótszy z tekstów i mimo że czyta się go dobrze, zdaje się nieco odstawać od
reszty. Fabuła obraca się wokół wystawionego na sprzedaż obrazu, który kryje w
sobie tajemnicę i wzbudza nieoczekiwaną niechęć ze strony pewnej starszej pani.
W tym przypadku sekret, który wydaje się niesamowity, po ujawnieniu nie wzbudza
sensacji, a szkoda.
Książkę wieńczy Zemsta
Śmieciarzy, w której na scenę wkracza znany już z innych opowiadań
Pilipiuka, Robert Storm, nie do końca przystosowany do społecznego życia
kolekcjoner i znawca sztuki. Tym razem będzie musiał zmierzyć się z klątwą,
którą obrzuca go jeden z najpotężniejszych bossów kolekcjonerskiego półświatka.
Czy jednak relikt zamierzchłych, pełnych zabobonów czasów na pewno może doskwierać
współczesnemu człowiekowi? I co zrobić, by się go pozbyć?
Warto wspomnieć o wydaniu,
które najpierw wzbudziło mój zachwyt (okładka i jej kolorystyka są świetne!), a
potem lekką konsternację. Grafika nijak nie pasuje tematycznie do żadnego z
zawartych tu opowiadań…
Niemniej jest to naprawdę
szczegół; w ocenie książki liczy się przecież przede wszystkim jej zawartość.
Zbiór czyta się świetnie, kiedy już zaczniecie któryś z tekstów, zapewne
skończy się to lekturą do samego końca. Fani autora na pewno nie będą
rozczarowani. Ci dopiero zaczynający z nim przygodę, także powinni być
zadowoleni.
Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz