Niemal każde dziecko zna losy przyjacielskiego
jelonka Bambiego. Większość kojarzy go jednak nie z oryginalnej powieści, ale z
disnejowskiej adaptacji, którą z oryginałem łączy właściwie tylko ogólny rys
fabularny. Książkę Feliksa Saltena pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa i jej poprzedniego
wydania, pochodzącego jeszcze z lat osiemdziesiątych. Dlatego bardzo ucieszyło
mnie wznowienie w nowej szacie graficznej, które ukazało się nakładem
Wydawnictwa Nowa Baśń pod koniec minionego roku.
Zacznijmy od tego, że powieściowy
Bambi i jego matka nie są jeleniami, a sarnami (te pierwsze pojawiają się w
książce, ale epizodycznie), próżno też szukać tutaj przyjaciół sarniątka wśród
innych leśnych zwierząt. Zapomnijcie o Tuptusiu i Kwiatku, w książce w ogóle
ich nie ma, ale za to mamy znacznie więcej saren, z którymi jest związany
główny bohater.
Tak, jak wspomniałam, ogólny
zarys fabuły jest podobny do tego znanego z filmu. Malutki Bambi przychodzi na
świat w leśnej gęstwinie, ku uciesze innych zwierząt. Dzięki troskliwej opiece
matki poznaje życie w lesie i na łące, zabawę i radość, ale też zagrożenie związane
z tajemniczym stworzeniem, określanym przez wszystkich mieszkańców jako On. On niemal
zawsze pojawia się znienacka, a jego zapach wróży kłopoty i śmiertelne
niebezpieczeństwo.
Warto mieć na uwadze, że Bambi liczy już blisko sto lat i nie
jest ugładzoną opowiastką, w której wszystko zawsze dobrze się kończy. To
piękna i wzruszająca opowieść, która jest jednocześnie mocno zakorzeniona w
leśnych realiach, a jej bohaterowie zachowują się tak jak jest to naturalne dla
zwierząt, a nie ludzi „ubranych” jedynie w zwierzęce postaci. Widzimy więc
niefrasobliwość, graniczącą z głupotą u niektórych ptaków i wiewiórek,
bojaźliwość saren, reagujących przerażeniem na każdy głośniejszy i zaskakujący
dźwięk, czy paniczne reakcje bażantów. Sarny nie tworzą tu rodzin, a samce niespecjalnie
interesują się swoim potomstwem, młode są zresztą dość szybko zmuszane do dużej
samodzielności. Dla dziecka wychowanego na przesłodzonych, disnejowskich bądź
co bądź opowieściach, może to być pewien szok, ale pozytywny, bo pozwalający
realnie spojrzeć na przyrodę.
Przed laty powieść Saltena
była odbierana jako głos przeciwko myślistwu, zwłaszcza sportowemu oraz
niefrasobliwemu traktowaniu dzikich zwierząt przez ludzi, którzy przygarniają
leśne zwierzęta, po czym wypuszczając je udomowione na wolność, często skazują
je na śmierć. Książka nadal zachowała swoją moc i powinna być obowiązkową
lekturą dla tych wszystkich, dla których bieganie po lesie ze strzelbą to forma
dobrej zabawy.
Cieszę się, że mogłam ponownie
sięgnąć po Bambiego i to w tak ładnym
wydaniu z pięknymi ilustracjami autorstwa Richarda Cowdreya. Jeśli jeszcze nie
czytaliście i znana jest Wam jedynie wersja filmowa, zdecydowanie warto sięgnąć.
Za tę leśną przygodę dziękuję Wydawnictwu Nowa Baśń.
Komentarze
Prześlij komentarz