"Ćma" Jakub Bielawski (recenzja przedpremierowa)

Co jest podstawą dobrego horroru? Klimat, który napędza stracha równie mocno, co sama fabuła. I zapewniam Was, czego jak czego, ale Ćmie takiej właśnie atmosfery nie brakuje.



Początek XXI wieku. Życiu mieszkańców niewielkiego miasteczka leżącego u stóp Gór Sowich bliżej do szarej egzystencji niż czerpania z uroków nowoczesności. Są tu ulice, na których lepiej się nie pojawiać, mimo że nikt głośno nie precyzuje, jakie niebezpieczeństwo na nich czyha. Są stare, na wpół porzucone domostwa, w których zdaje się coś czaić. A może to tylko wyobraźnia płata ludziom figle?

Głównymi bohaterkami powieści są dwie nastoletnie dziewczyny, który na pierwszy rzut oka różni niemal wszystko. Kaja to outsaiderka, wulgarna, agresywna, nosząca się na czarno. Mieszka tylko z babcią, nie ma przyjaciół, a głębsze emocje ujawnia jedynie, gdy rysuje. Nina pozornie ma wszystko – bogatych rodziców, paczkę przyjaciół, wśród których wiedzie prym i urodę. Piękna fasada jej życia skrywa jednak nieprzyjemną prawdę i poczucie głębokiego wyobcowania.

Pewnego dnia losy dziewczyn splatają się ze sobą i wydaje się, że obydwie odnalazły w sobie bratnie dusze. Cieniem na ich szczęściu kładą się jednak coraz bardziej niepokojące incydenty, w tym pojawiające się ćmy z wizerunkiem trupiej główki skrzydłach.

Powiem krótko, podobało mi się. Ćma to niewątpliwie świetnie skrojona powieść grozy, ale jednocześnie książka nieoczywista, której nie da się ot tak, pochłonąć w jeden wieczór. Już od pierwszych stron w czytelnika uderza ponura aura nie tyle samej historii, co miejsca, w którym ma ona miejsce. Dawno nie trafiłam na tak sugestywnie odmalowywaną rzeczywistość i to w takiej formie. Może to zabrzmi wręcz śmiesznie, ale autorowi udało się wpasować w ten mroczny klimat nawet opis ludzi jadących autobusem miejskim, by zrobić zakupy na bazarze.

Patrząc na realia, które dla współczesnych nastolatków mogą wydawać się zupełnie oderwane od znanej im rzeczywistości, czułam nutkę nostalgii. Pierwsze lata XXI w. to także moje licealne czasy, dokładnie tak jak bohaterek powieści. Dlatego doskonale rozumiem ból liczenia pieniędzy na karcie do telefonu, wspominam rozmowy na GG i brak Internetu na komórce.

Jednocześnie, zdaję sobie sprawę, że nie jest to powieść dla każdego. Niektórych może oburzać relacja między Niną i Kają, a innych język, jakim posługują się dziewczyny. Pełen wulgaryzmów, niedbały, czasem wręcz prymitywny. Co tu jednak ukrywać – dokładnie w ten sposób młodzież często ze sobą rozmawia, nie wszyscy naturalnie, ale znaczna większość. Wystarczy posłuchać rozmów na ulicy, szkolnych korytarzach (tu już nieco ciszej co prawda) czy zerknąć na dyskusje i komentarze w mediach społecznościowych. Nie ma sensu ugrzeczniać rzeczywistości, bo to jedynie pozbawia ją autentyczności.


Podsumowując, uważam Ćmę za naprawdę dobry, nietuzinkowy horror z niesamowitym klimatem. Wprawdzie strach zaczęłam się odczuwać mniej więcej w połowie książki, ale niepokój towarzyszył mi już od pierwszych rozdziałów. Fanom gatunku serdecznie polecam!

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze