Przeprosiłam się ostatnio z
fantastyką, za którą już zdążyłam trochę zatęsknić. W ciągu ostatnich tygodni na
tapet trafiła więc kolejno klasyka gatunku, wariacje na temat tejże, powieści
młodzieżowe, science fiction oraz fantasy z przymrużeniem oka. Do kompletu
zabrakło współczesnego high fantasy, ale to także zdążyłam już nadrobić – w postaci
trzeciego tomu Tajemnic Askiru.
Aby za bardzo nie spoilerować
treści Oka pustyni osobom, które mają
jeszcze przed sobą poprzednie tomy, zdradzę jedynie, że pobyt Havalda i jego
towarzyszy w pustynnym Besarajnie nie tylko się przedłużył, ale też przybrał
nieoczekiwaną formę. Bohaterowie mimowolnie zostają wplątani w bezpardonową
walkę o tron. Okazuje się także, że w pewnym zrujnowanym domu czeka na nich zaskakująca
niespodzianka.
Zawsze z pewną dozą nieufności
sięgam po kolejne tomy serii, która liczy kilka lub kilkanaście części.
Zastanawiam się, w którym momencie autor zaczyna już odcinać kupony od sukcesu
i czy to właśnie ten tom okaże się wypadkiem przy pracy. Na szczęście Tajemnice Askiru póki co rozwijają się
bardzo dobrze, a ich fabuła nabiera coraz to nowszych kolorytów i odcieni. Pierwszy Róg przywitał nas mroźnym,
zimowym klimatem, a akcja Oka pustyni
toczy się w gorącym, pustynnym klimacie i królestwie wyraźnie inspirowanym
arabską kulturą, chociaż z mocno akcentowaną pozycją kobiet, co jest miłym
zaskoczeniem.
Brakowało mi nieco Zokory,
zdecydowanie najbarwniejszej postaci w całym cyklu, ale też jednej z bardziej
interesujących w ogóle. Mroczna elfka wprawdzie pojawia się co pewien czas, a
jeśli już wkracza do akcji, to pokazuje swoje pazurki, ale w porównaniu z
poprzednimi tomami czuję niedosyt. Jednocześnie cieszę się, że tym razem
Leandra także nie miała okazji popsuć mi krwi. Z żalem muszę przyznać, że to
najsłabsze ogniwo Tajemnic Askiru, a
romantyczny wątek miedzy nią a Havaldem należy chyba do najgorzej przedstawionego
romansu w literaturze ever (chociaż
widać światełko w tunelu i pewną delikatną poprawę).
Pomijając ten mankament, fani
gatunku znajdą tu wszystko to, co charakterystyczne dla high fantasy: magię
(głównie tę mroczną), konflikt dobra ze złem i drużynę, która rusza w podróż,
by ostatecznie stanąć do walki. Niby nic nowego, a jednak czyta się bardzo
dobrze i szybko.
Jestem ciekawa, w jaki sposób
autor planuje dalej pokierować działaniami Havalda i jego towarzyszy.
Zakończenie oraz niektóre z wydarzeń z bieżącego tomu otwierają szereg
możliwości, dlatego liczę na dobrą niespodziankę. Z całą pewnością sięgnę po
następną powieść, do czego i Was zachęcam.
Przeczytaj także:
1. Pierwszy Róg
2. Drugi Legion
Komentarze
Prześlij komentarz