Znacie
animowany serial Królikula? Jego głównym bohaterem jest puchate wcielenie grozy, królik-wampir. Od kilku miesięcy to jedna z ulubionych
kreskówek M. i A. (nie będę ukrywać, że moja również, głównie ze
względu na dowcip
i miejscami psychodeliczny
klimat). Ot, horror w wersji dla
najmłodszych, zaprawiony czarnym humorem, smakowitym dla tych
starszych odbiorców.
Z tego względu, gdy tylko zobaczyłam na stronie
wydawnictwa Nowa Baśń zapowiedź książki Królikula.
Kicający groza, wiedziałam, że musi być nasza. Zresztą nawet gdybym nie
znała serialu, czy mogłabym oprzeć się królikowi z okładkowej grafiki? Absolutnie
nie!
Jak się jednak okazało, książka i kreskówka niewiele mają
ze sobą wspólnego. To dwie zupełnie różne historie.
Powieść jest pierwszym tomy serii i dopiero wprowadza na
scenę bohaterów. Poznajemy więc sympatyczną rodzinę której pupilami są pies
Harold i kot Czesław (tu moją uwagę zwróciła jedna rzecz, w oryginale kot
nazywa się Chester i został nazwany na cześć pisarza G.K. Chestertona. Z kolei
w polskim tłumaczeniu nazywa się Czesław na cześć… Czesława Miłosza. Rozumiem dostosowanie
treści pod czytelników, ale to chyba jednak przesada…). Wracając jednak do
fabuły. Pewnego dnia jej życiu rodziny pojawia się nowy zwierzak, uroczy królik.
Wszyscy są nim zauroczeni. Wszyscy z wyjątkiem Czesława, który podejrzewa, że
puchata kulka nie jest do końca tym, czym się wydaje.
Historia jest opowiedziana z punktu widzenia Harolda,
poczciwego, lecz nieco ciamajdowatego psa z zapędami pisarskimi. W
przeciwieństwie do kreskówki, książka jest skierowana głównie do dzieci, także
nastrój grozy i tajemnicy jest dostosowany do tych młodszych czytelników.
Czesław i Harold stopniowo odkrywają prawdziwą naturę Królikuli, który mimo że
jest tytułowym bohaterem, sam stoi niejako w cieniu.
Królikula
urzeka już samym pomysłem przeistoczenia uroczego królika w wampira (na
marginesie trzeba wspomnieć, że atakuje jedynie warzywa i owoce, możecie więc
czuć się bezpieczni i Wasze dzieci również). Dużym atutem jest także
poprowadzenie narracji z punktu widzenia zwierząt, co pozwala spojrzeć na
postępowanie czworonożnych pupili w świeży sposób. Zestawienie prawdziwych
motywów niektórych zachowań zwierzaków z ich interpretacją przez właścicieli
daje komiczny efekt, niekoniecznie na korzyść tych ostatnich.
Podsumowując, Królikula.
Kicająca groza to dobry początek obiecującej serii. Mam nadzieję, że ukażą się
także kolejne tomy, w których główni bohaterowie poznają takie postaci jak
choćby Edgar Allan Crow (tak, tak, o wronę właśnie chodzi). Polecam młodym
miłośnikom grozy, znajdą ją tutaj w łagodnym, ale ciekawym wydaniu.
Za tę króliczo-wampirzą przygodę dziękujemy Wydawnictwu Nowa Baśń.
Za tę króliczo-wampirzą przygodę dziękujemy Wydawnictwu Nowa Baśń.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz