"Miasteczko zbrodni. Dlaczego zginęła Iwona Cygan?" Monika Góra

Nie bali się niczego, robili, co chcieli. Ginęły dowody, zabijali ludzi. Tworzyli fałszywych świadków, fałszywych oskarżonych. Miasteczko zbrodni.

Przeczytałam tę książkę w jeden dzień. Wstrząsnęła mną tak, jak dawno nic mną nie wstrząsnęło. Czytałam z zapartym tchem, a jednocześnie byłam coraz bardziej przerażona. Bo ta historia nie tylko wydarzyła się naprawdę, ona nadal trwa.



W 1998 r. Polską wstrząsnęło brutalne morderstwo siedemnastoletniej Iwony Cygan. Zmasakrowane ciało dziewczyny zostało znalezione w rodzinnej wiosce, Szczucinie. Mimo że od samego początku wskazywano winnych, sprawa do tej pory nie została rozwiązana. Mało tego, świadkowie i ci, którzy choćby wspominali o tym, że wiedzą cokolwiek na temat ówczesnych wydarzeń, po kolei ginęli w tajemniczych okolicznościach, z miejsca kwalifikowanych jako wypadku lub samobójstwa. Miejsce zbrodni nie zostało zabezpieczone, a dowody rzeczowe, które mogły mieć realne znaczenie dla śledztwa, wyparowywały z policyjnych archiwów.

Dla wszystkich było oczywiste, że w zabójstwo Iwony są zamieszani miejscowi notable, mający ścisłe związki z policją i władzami. Śledztwo już od pierwszych godzin jest prowadzone nie tyle nieudolnie, co z premedytacją po prostu w niewłaściwym kierunku i z naruszeniem wszelkich podstawowych zasad. Nie wszyscy świadkowie zostali przesłuchani, a rozmowy z innymi nigdy nie znalazły się w oficjalnych notatkach. Rodzinie zamordowanej wmawiano nieprawdopodobne rzeczy na temat ofiary, bądź też zastraszano i zniechęcano do dalszych interwencji. Czy może to jednak dziwić, skoro prowadzący śledztwo byli blisko związani z głównymi podejrzanymi i nikt się nawet z tym nie krył? Ci nieliczni funkcjonariusze, którzy chcieli odkryć prawdę, byli od sprawy szybko i skutecznie odsuwani. Łącznie ze śledczymi z krakowskiego Archiwum X, którym po pierwszych sukcesach… odebrano sprawę.

I tak trwa to od ponad dwudziestu lat. Dopiero teraz widać przełom w sprawie, a na ławie oskarżonych zasiadają nareszcie ci, którzy powinni. Humory im jednak dopisują, a każdego z nich broni po kilku adwokatów i to tych z najwyższej półki. Kto naprawdę ich opłaca i kto naprawdę stoi za śmiercią nastolatki? Jakie tajemnice kryje Szczucin? Zmowa milczenia trwa nadal, chociaż powoli widać zmiany. Dopóki trwa proces, trudno wypowiadać się kategorycznie, ale Monika Góra podrzuca kilka hipotez. Ich prawdopodobieństwo sprawia, że włos jeży się na głowie.


Mówiąc krótko, Miasteczko zbrodni to wstrząsający, poruszający do głębi reportaż, który obnaża fikcję państwa prawa, w jakim teoretycznie żyjemy. Pokazuje korupcję i układy, które w pierwszej chwili nie mieszczą się wręcz w głowie, lecz okazują się przerażającą rzeczywistością. Jest mi niesamowicie przykro i czuję ogromne współczucie dla rodziny zamordowanej, walczącej o sprawiedliwość. I wielki szacunek za odwagę autorki i jej niezłomność w odkrywaniu prawdy. A lekturę gorąco polecam, mimo że nie jest łatwa i po prostu daje w głowę niczym obuchem.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze