"Stephen King. Instrukcja obsługi" Robert Ziębiński

Długi weekend rozpoczęłam siedząc w papierach, ale teraz robię przerwę dla Mistrza. Słyszeliście już o książce Roberta Ziębińskiego, który wziął na warsztat cały dorobek Stephena Kinga i napisał do niego swoistą instrukcję? Zapewne tak, bo machina promocyjna była całkiem spora. Dzisiaj słów kilka, czy Mistrz w ogóle takiej instrukcji potrzebuje.


Jednego z pewnością nie można odmówić autorowi – rozmachu. Zapewniał, że będzie to kompletny przewodnik po twórczości Kinga i słowa dotrzymał. Cóż więc dokładnie kryje się w środku?

Książka została podzielona na części poświęcone kolejno: powieściom, opowiadaniom, książkom wydanym pod pseudonimem Richard Bachman, cyklowi Mroczna wieża, pozycjom non-fiction i wreszcie porzuconej, niechcianej lub niespecjalnie udanej reszcie (scenariuszom filmowym, niektórym opowiadaniom i komiksom). Każdej z pozycji jest poświęcony oddzielny podrozdział, w którym możemy poznać genezę powstania utworu, skrót fabularny i najważniejsze poruszane problemy. Znaczną część książki autor poświęca też ekranizacjom. W przypadku niektórych kwestie filmowe przyćmiewają te literackie, co niestety może uwierać osoby, które przede wszystkim cenią twórczość Kinga, a nie to, co powstaje na jej podstawie.

Doskonałym pomysłem było wzbogacenie kompendium o takie wstawki, jak wtrącane ciekawostki na temat Mistrza, jego życia i pracy, a także oddanie głosu innym twórcom, związanych z Kingiem lub po prostu bardzo go ceniącym. Możemy więc przeczytać wywiady przeprowadzone przez autora m.in. z Peterem Straubem, Lisą i Louise Burns (tak, tak, to bliźniaczki znane z kubrickowego Lśnienia) czy Robertem McCammoben. Kilkunastu polskich pisarzy opowiedziało także o swoim stosunku do Kinga i jego książek. Są wśród nich Katarzyna Puzyńska, Robert Szmidt, Wojciech Chmielarz, Remigiusz Mróz, Marta Guzowska czy Jakub Małecki.

Ziebiński jest także autorem innej pozycji na temat Kinga. Sprzedawca strachu ukazał się kilka lat temu i zebrał średnie noty. Sama nie mogę się do niej odnieść, bo nie czułam żadnej potrzeby po nią sięgnąć. Jak wspomina sam autor we wstępie do Instrukcji obsługi, sam nie jest do końca zadowolony z niej, co było jednym z powodów do napisania niniejszej książki. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że Sprzedawca strachu stanowił wprowadzenie, by nie rzec próbę generalną, przed prawdziwym przedstawieniem (inną kwestię pozostaje to, czy w takiej sytuacji w ogóle powinien się ukazać w druku).

Jedyne, co miejscami mocno uwierało mnie podczas lektury, to mocno subiektywne opinie autora na temat poszczególnych pozycji. Gusta są różne i to co podoba się jednej osobie, niekoniecznie musi już zachwycić kogoś innego. Można wychwalać daną powieść czy opowiadanie, tak samo jak oczywiście je krytykować, ale przyznam, że osobiście poczułam się dotknięta niektórymi sformułowaniami dotyczącymi Wielkiego marszu, będącego jedną z moich ulubionych pozycji w dorobku Kinga. Jak potraktował fanów tej książki Ziębicki? Tekstami typu „Trudno w to uwierzyć, ale są ludzie, którzy uznają Wielki marsz za najlepszą powieść Kinga. Od razu rozwiejmy tę wątpliwość. Nie jest najlepsza.” czy (już nieco łagodniej) „Wielki marsz może się podobać”. Kto dał mu prawo do tak kategorycznego decydowania o tym, co obiektywnie pretenduje do miana najlepszych bądź najgorszych pozycji? Nie wiem, ale czuję lekki niesmak, bo razem z wieloma fanami Kinga zostałam potraktowana jak półgłówek, który się nie zna na temacie i zadowala byle czym.

Niemniej, biorąc pod uwagę całokształt, można przymknąć oko na bufonadę autora, widoczną zwłaszcza w jednym podrozdziale i raczej kryjącą się w tych pozostałych. Można nie zawsze się z nim zgodzić, ale z pewnością wykonał ogrom pracy zbierając w spójną całość niesamowitą ilość materiału. Instrukcja obsługi powinna więc zadowolić zarówno fanów Stephena Kinga, jak i osoby, które po prostu chcą zgłębić jego fenomen.



Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze