Znacie już Zbira? Jeśli nie,
najwyższa pora to zmienić. Zwłaszcza że okazja jest ku temu nie lada – Wydawnictwo
Non Stop Comics wznowiło komiksy z serii The
Goon w kolekcjonerskim, zbiorowym wydaniu. Drugi tom właśnie za mną. I
wiecie co? Jest jeszcze lepszy niż poprzedni.
W ramach krótkiego
wprowadzenia, bądź też przypomnienia. Tytułowy Zbir trzyma twardą ręką pewne miasteczko.
Oficjalnie jest prawą ręką i siepaczem niejakiego Labrazzio, w rzeczywistości
samodzielnie sprawuje rządy i jednocześnie wymierza sprawiedliwość. Bądź też
sprawia innym łupnia dla samej radości, jaką daje porządne mordobicie. Jego
wiernym kompanem jest psychopatyczny Franky, lubujący się w „sprzedawaniu kos”
pod żebro bądź prosto w oko. Razem stanowią duet, na który nie ma mocnych.
Tym razem Zbirowi przyjdzie
zmierzyć się z nowymi przeciwnikami. Walka z Bezimiennym Kapłanem Zombie i jego
armią to już niemalże przeszłość, a tłuczenie zombiaków wydaje się z
perspektywy czasu przyjemną rozrywką. Miasto opanowują bowiem nowe monstra.
Nieoczekiwanie zjawia się także tajemnicza cygańska czarownica, dzięki której
czytelnik może poznać wreszcie bliżej tajemniczą Bellę, która przed laty
złamała serce Zbira i sprawiła, że stał się on tym, kim jest obecnie.
Drugi tom składa się z siedmiu
historii, opowiadania oraz szkicowników do trzech z zawartych tu zeszytów.
Wszystko to jest okraszone albo słowem wstępu autora, albo też (jak w przypadku
szkicowników) jego komentarzami. Najbardziej spodobały mi się opowieści zawarte
w Paskudnych skłonnościach, Chinatown i
Tajemnicy Pana Wiskera oraz w Cnocie
i jej ponurych konsekwencjach. Są one nie tylko przesiąknięte
charakterystycznym „zbirowatym” klimatem miasteczka toczonego od środka przez
zgniliznę (moralną i tę bardziej dosłowną), ale też mają w sobie nutę goryczy,
czasem pewnej nostalgii. Są też momenty, gdy człowieka aż ściska coś w środku.
Co nie zmienia faktu, że już dwie strony później może się popluć ze śmiechu.
Już przy okazji pierwszego
tomu wspominałam, że mimo mojej fascynacji Zbirem, zdaję sobie sprawę z tego,
że nie jest to komiks, który każdemu przypadnie do gustu. Dla Erica Powella nie
ma właściwie ani rzeczy świętych, ani tematów tabu. Absurd i groteska przeplatają
się tu z brutalnością i grozą, a wszystko to mocno okraszone tryskającą krwią i
latającymi flakami. Wśród pozornie normalnych mieszkańców miasteczka,
przechadzają się istoty rodem z koszmarów, ożywione trupy i zwyrodniali
degeneraci. Mamy tu gangsterskie porachunki, ale i czarną magię w jej
najgorszym wydaniu.
Jestem pozytywnie zaskoczona.
Drugi tom okazał się jeszcze lepszy niż pierwszy, mroczniejszy, brutalniejszy,
ale i z głębszym przesłaniem. Fani Zbira będą zachwyceni, bez dwóch zdań.
O pierwszym tomie pisałam tutaj.
Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz