Od zarania dziejów człowiek podejmował mniej lub bardziej trafione próby leczenia chorób, ran i innych dolegliwości. Nasza wola przetrwania jest na tyle silna, że potrafimy chwytać się nawet najbardziej absurdalnych metod leczenia, jeżeli dają one nadzieję na wyzdrowienie bądź choćby uśmierzenie bólu. Chcecie poznać te najgorsze i najdziwniejsze? Szarlatani Lydii Kang i Nate’a Pedersena są więc lekturą w sam raz dla Was.
Lewatywy z tytoniowego dymu, maść na ząbkowanie dla niemowląt zrobiona na bazie kokainy, roztwory radu, srebra i złota jako panaceum na dziesiątki dolegliwości, zażywanie strychniny, by zachować młody wygląd to tylko niektóre z pomysłów, od których jeży się włos na głowie. I to wcale nie najbardziej drastyczne, bo zdecydowanie przebija je przeprowadzenie lobotomii w celu “uwolnienia złych humorów” lub “uwolnienia” rodziny od problematycznego członka (sposób ten wybrali chociażby... państwo Kennedy w przypadku jednej z córek). Całkowitym szokiem był za to dla mnie przepis na... krwawy dżem (tak, jego nazwa pochodzi z głównego składnika).
Książka została podzielona na pięć części: Pierwiastki, Rośliny i Gleba, Narzędzia, Zwierzęta oraz Tajemne Moce. Dodatkowo uzupełnia je “Galeria hańby”, wyszczególniająca często tragiczne w skutkach sposoby ratowania kobiecych i męskich dolegliwości, walki z rakiem czy niezbyt owocne próby szukania antidotów. Niektóre sposoby sięgają czasów średniowiecza, inne są całkiem współczesne. Czasem trudno uwierzyć z jakim entuzjazmem opinia publiczna dawała wiarę niektórym z nowinek, które okazywały się albo zwykłym oszustwem, albo przynosiły więcej szkody niż pożytku. Z drugiej strony, czy można się czemukolwiek dziwić, skoro do tej pory mamy rzesze osób ufających chociażby Jerzemu Ziębie?
Autorzy podchodzą do tematu merytorycznie, szczegółowo i obrazowo przedstawiając kolejne przykłady medycznych wpadek. Wrażenie robi także obfitość zgromadzonych przez nich informacji. Jednocześnie całość napisana jest w lekki, czasem wręcz żartobliwy sposób, który łagodzi makabrę niektórych z opisywanych terapii. Dodatkowym atutem są liczne ryciny, fotografie i rysunki, przedstawiające postaci, wydarzenia i przedmioty przedstawione w publikacji. Mówiąc krótko, warto sięgnąć.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz