Tak jak drogowców zwykle zaskakuje zima (ciekawe, kiedy nastąpi to w tym roku), tak i mnie zaskoczył koniec listopada. Mam wrażenie, że czas pędzi z prędkością torpedy i nie zdążę się obejrzeć, a tu już mija kolejny tydzień, miesiąc, itd. I tak odliczam je między innymi kolejnymi zdobyczami na regale. Oto co przybyło do mnie w listopadzie.
Po bardzo udanej przygodzie z Non Stop, kontynuuję przygodę z Wehikułem czasu. Cieplarnia już za mną, na lepsze czasy czekają: Hiob, Aleja Potępienia oraz Przestrzeni, przestrzeni.
Uzupełniłam częściowo serię Ku twej wieczności, przede mną tomy 6 i 7, chociaż widziałam, że w księgarniach zdążył pojawić się również już kolejny...
Zacny misz-masz stanowią dwa nazwiska już mi doskonale znane i jedno, które próbuję nadrobić od dobrych kilku lat, czyli: Cornwell, Gołkowski i Dukaj.
Dalej kolejna mieszanka gatunkowa, czyli całkiem niezły powrót do Uniwersum Metro 2033 (Mutant) oraz dwie pozycje od Papierowego Księżyca. Siła złego na jednego już za mną (takiej lekkiej lektury potrzebowałam), a Córka Lasu już się szykuje do przeczytania.
Dalej mamy nowości od Insignis, czyli nowe wydanie Atlasu odkrywców oraz Astrofizykę dla młodych zabieganych.
I wreszcie coś z myślą o M., czyli pięć tomów serii "Lewis Barnavelt na tropie tajemnic", ale najpierw ja je przetestuję ;)
W słuchawkach tymczasem rozbrzmiewa Pokrzyk Katarzyny Puzyńskiej i... jest dobrze :) A jak Wasz listopad i ewentualne zbiory?
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz