Nigdy nie przepadałam za fizyką. Z kolei astrofizyka to dla mnie totalny kosmos - może dlatego, że właśnie z kosmosem jest związana? ;) Teraz postanowiłam nie tylko nadrobić pewne braki, ale też dać mojej M. możliwość zgłębienia tajników wszechświata w sposób przystępny dla dziecka, a jednocześnie merytoryczny i konkretny.
Możliwe, że część z Was kojarzy pozycję Astrofizyka dla zabieganych - niniejsza pozycja jest jej uproszczoną wersją, dostosowaną do młodszego odbiorcy. Sama nie miałam okazji przeczytać pierwowzoru, ale wujek Google donosi, że pozycje są tematycznie bardzo zbliżone. Zakładam więc, że jeśli spodobała Wam się forma dla dorosłych, a macie dzieci, to z równie dużą chęcią podsuniecie im do przeczytania właśnie Astrofizykę dla młodych zabieganych.
W dwunastu rozdziałach zostały przedstawione takie zagadnienia, jak teoria Wielkiego Wybuchu i powstania wszechświata, podstawowe i niezmienne prawa fizyki, powstawanie galaktyk, ciemna materia i energia czy pierwiastki. Na pierwszy rzut oka mogą się one wydawać dosyć trudne i nieprzystępne dla dziecka, a jednak zostały przedstawione w taki sposób, że wydają się w pełni zrozumiałe i po prostu jasne.
Ujął mnie fakt, że autorzy – mimo że zwracają się do bardzo młodych czytelników - nie traktują ani ich, ani samego tematu w infantylny sposób. Wprawdzie historie są snute z humorem i werwą, ale nie ma tu miejsca na nadmierne uproszczenia. Podczas lektury dziecko może więc poczuć, że jest traktowane poważnie i nie próbuje mu się wciskać opowiastek dla dzieci właśnie. Całość dodatkowo jest wzbogacona nie ilustracjami, ale prawdziwymi zdjęciami i wykresami.
Warto też wspomnieć kilka słów na temat głównego autora, Neila deGrasse Tysona. Jest on obecnie uważany za jednego z kluczowych popularyzatorów nauki i astrofizyki. Jest dyrektorem Hayden Planetarium na Manhatanie, przez lata prowadził programy popularnonaukowe i napisał liczne książki na ten temat. Był m.in. twórcą serialu Cosmos: A Spacetime Odyssey. Pojawił się także w jednym z odcinków Teorii Wielkiego Podrywu, w roli samego siebie tak na marginesie. Jednym słowem, jest to właściwy człowiek, który po prostu wie o czym mówi i pisze, i robi to w sposób przystępny i ciekawy.
Nie spodziewałam się, że mogę z przyjemnością przeczytać książkę poświęconą zagadnieniu leżącemu tak daleko od moich zainteresowań. Po takie pozycje warto sięgać i warto podsuwać je dzieciom.
Zerknijcie jeszcze na filmik promujący książkę :)
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz