Koniec świata był w literaturze przedstawiany w różnorodny sposób - od ataków zombie i obcych poprzez wojny nuklearne aż po stopniowe wymieranie ludzkości związane z bezpłodnością. Czy coś w tej sferze może jeszcze zaskoczyć? Okazuje się, że tak, chociaż tym razem na warsztat wzięłam nie powieść, a komiks autorstwa Jeffa Lemire o wdzięcznym tytule Łasuch.
Siedem lat przed wydarzeniami, jakie są opisywane w komiksie, ludzkość została zdziesiątkowana przez tajemniczego wirusa. Jakby tego było mało, wszystkie dzieci, jakie narodziły się od tego czasu, są ludzko-zwierzęcymi hybrydami. W jaki sposób obydwa fakty się ze sobą łączą? A może to tylko zwykły zbieg okoliczności?
Tytułowy bohater, znany jako Łasuch lub Gus, to kilkuletni chłopiec o łagodnym usposobieniu oraz porożu i uszach... jelenia. Całe dotychczasowe życie spędził z ojcem w niewielkiej chatce położonej w sercu rezerwatu przyrody. Niestety, pewnego dnia ojciec umiera, a na trop Gusa wpadają łowcy hybryd. Ratuje go twardy i bezwzględny Jepperd, który obiecuje, że zawiezie go do Ostoi, schronienia dla dzieci, takich jak on. Tylko... Czy aby na pewno ma on dobre intencje?
Już od pierwszych stron w oczy rzuca się toporna, czasem wręcz prymitywna kreska, która jednak doskonale współgra z historią i nadaje jej tego specyficznego, charakterystycznego charakteru. Świat, jaki tu widzimy, jest nie tylko brutalny, ale też zmierzający nieustannie ku zagładzie. Ludzie, którym jak dotąd udało się przetrwać, niemal bez wyjątku są pozbawieni skrupułów, zepsuci i będący w stanie zrobić absolutnie wszystko, by przedłużyć swoje życie o choćby kolejny dzień. Jest mrocznie, jest krwawo, jest cholernie przygnębiająco. A w tym wszystkim opowieść o Łasuchu i jego towarzyszu wciąga tak, że trzy solidne tomy, liczące po 300 stron każdy, wciągnęłam za jednym podejściem.
W drugim i trzecim tomie możemy poznać okoliczności, w jakich doszło do początków epidemii oraz niezwykłą rolę, jaką w historii świata miał i ma do odegrania mały Gus. Pojawiają się nowe postaci, niektóre ujmujące, inne odrażające. I chociaż zdarzają się drobne wpadki, gdzie szwankuje logika udaje się na krótkie wakacje, to i tak nie przeszkadza to w doskonałej lekturze.
Sięgając po Łasucha nie wiedziałam do końca, czego się spodziewać, dlatego jestem tym bardziej miło zaskoczona. To zdecydowanie jedna z tych historii, która zapada w pamięci. I nie zrażajcie się kreską, która może niektórych odstręczyć, to naprawdę kawał porządnego komiksu, który przypadnie do gustu zwłaszcza fanom postapokaliptycznych klimatów.
Komentarze
Prześlij komentarz