"Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga" Anna Matwiejewa

Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga Anny Matwiejewej miała szansę być jedną z najlepszych lektur tego roku. Temat – rewelacyjny, w dodatku oparty na faktach. Właściwie gotowy scenariusz do mega powieści. Niestety, wykonanie okazało się bardzo przeciętne i aż żal ściska me czytelnicze serce. 




Prawdopodobnie większość z Was słyszała choćby ogólny zarys historii grupy rosyjskich studentów, którzy w 1959 roku zginęli w górach Uralu Północnego. Mieli doświadczenie w podobnych wyprawach, a jednak w nocy z 1 na 2 lutego wydarzyło się coś, co doprowadziło do tragedii. Ich obozowisko znaleziono nieco poza wyznaczoną trasą, namiot był rozdarty od środka w kilku miejscach tak, jakby przebywający w nim ludzie starali się jak najszybciej uciec. Najpierw znaleziono część ciał, ponad miesiąc później pozostałe. Część uczestników wyprawy zginęła na skutek wychłodzenia organizmu, ciała innych były zmasakrowane. Do tej pory nie udało się odpowiedzieć na pytanie, co naprawdę wydarzyło się na górze Chotatczachl 

Powstało wiele teorii. Od tych najbardziej bzdurnych, zakładających pojawienie się UFO lub ataki mitycznych karłów, poprzez te znacznie bardziej prawdopodobne, jak napaść ze strony osób trzecich aż po wiarygodnie brzmiącą teorię, że studenci znaleźli się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie i stali się ofiarami testowania nowego rodzaju broni. Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy. 

Książka Matwiejewej wzbudziła we mnie mieszane uczucia – jej ogromnym plusem jest zamieszczona oryginalna (w polskim tłumaczeniu, rzecz jasna) dokumentacja związana z wyprawą Diatłowa i prowadzonym później dochodzeniem w sprawie śmierci jej uczestników. Są tu fragmenty dzienników prowadzonych przez studentów przed i w trakcie wyprawy, listy i telegramy, zapisy przesłuchań i kopie sekcji zwłok. To właśnie one uderzają mocno w czytelnika, pozwalają namacalnie przekonać się, że mamy do czynienia z prawdziwą historią, a jednocześnie zobaczyć, jak wiele jest w niej tajemnic. 

Jednocześnie odniosłam wrażenie, że autorka koniecznie chciała napisać na temat owej wyprawy, natomiast kompletnie nie miała pomysłu na książkę. W efekcie otrzymujemy coś na kształt powieści przeplatanej wspomnianymi dokumentami. W sferze fikcyjnej śledzimy losy pisarki, która postanawia napisać powieść o Diatłowcach. Na ile mamy do czynienia z alter ego samej Matwiejewej, trudno stwierdzić, chociaż znamienny jest fakt, że bohaterka również ma na imię Anna. Historia Diatłowców prześladuje ją dosłownie i w przenośni - ukazują się jej duchy ofiar i doświadcza innych paranormalnych zdarzeń. A wszystko to jest okraszone kiepskiej jakości wątkiem miłosnym.  


To mogła być naprawdę świetna powieść albo wstrząsający reportaż, jednak autorka nie udźwignęła ciężaru tej historii. Prawdopodobnie miała tego świadomość, ponieważ w słowie wstępu sugeruje, aby osoby zainteresowane tylko faktami, skupiły się jedynie na tekście zamieszczonej dokumentacji (stanowiącym ok. 2/3 całości i wyróżnionym inną czcionką). Choćby dla nich można po tę pozycję sięgnąć. Niestety, w połączeniu z wątkiem fabularnym całość wypada raczej słabo. 

Sprawdź inne książki z kategorii nowość w księgarni Tania Książka.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.




Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze