Ostatnia z wiosennych nowości od Wydawnictwa Vesper już za mną. Historia przeklętego domu i jego niczego nieświadomych, nowych lokatorów wciągnęła mnie tak, że lektura książki zajęła mi niecałe dwa popołudnia.
Brooklyn, lata 70. XX w. Zbliża się kolejne parne i gorące lato, w związku z czym ciasnota niewielkiego mieszkanka jeszcze bardziej doskwiera Benowi i Marian Rolfe’om. Małżonkowie postanawiają wynająć na czas wakacji domek letniskowy za miastem i nie mogą wręcz uwierzyć w swoje szczęście, gdy trafia im się możliwość wprowadzenia się do luksusowej, położonej na uboczu rezydencji. I to w cenie zaledwie 900 dolarów za cały wakacyjny sezon. W zaskakująco korzystnej ofercie jest tylko jeden warunek – w ramach umowy Rolfe’owie są zobowiązani zaopiekować się mieszkającą w rezydencji nestorką rodu. Marian od pierwszej chwili czuje się w nowym miejscu jak w domu, wcielając się w rolę gospodyni aż za dobrze, za to Ben nie może się pozbyć uczucia, że ekscentryczne rodzeństwo Allardyce, które wynajęło im dom, nie powiedziało im na jego temat wszystkiego. Jakie tajemnice skrywa posiadłość?
Całopalenie Roberta Marasco liczy już pięćdziesiąt lat, a jednak nadal wywołuje ciary. Może nie będzie to prawdziwy strach, który nie pozwoli Wam spać po nocach, ale klimatu na pewno nie można mu odmówić. Niemal cała akcja toczy się w zamkniętej przestrzeni posiadłości, która w subtelny sposób zmienia się na oczach czytelnika, wraz z rozwojem wydarzeń. Obserwujemy czworo bohaterów, wspomnianych już Bena i Marion, ich ośmioletniego synka Davida oraz siedemdziesięcioczteroletnią ciocię oraz wpływ, jaki ma na nich pobyt w posiadłości. Na każdego dom działa inaczej, nikt jednak nie potrafi uchronić się przed jego wpływem. Część zmian jest pokazana wprost, inne poznajmy dzięki aluzjom lub drobnym wzmiankom. Możemy poczuć ich narastający niepokój, poczucie bezradności i zagubienia, wreszcie panikę i strach.
Nie sposób nie wspomnieć też o wydaniu, które jest dodatkowym atutem (w przypadku książek wydawanych przez Vesper praktycznie zawsze możecie być pewni, że dostaniecie prawdziwą perełkę). Z jednej strony mamy twardą oprawę i klimatyczne ilustracje autorstwa Macieja Kamudy, a z drugiej posłowie napisane specjalnie dla polskiego wydania przez Grady’ego Hendrixa.
Mówiąc krótko, Całopalenie to rasowa powieść grozy, która powinna zadowolić każdego fana gatunku. Niby klasyczna opowieść o przeklętym, nawiedzonym miejscu, skrywającym w sobie Zło, a jednocześnie opowieść o szaleństwie i obsesji, która jest silniejsza niż podstawowe ludzkie odruchy. Warto sięgnąć!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz