Co się dzieje, gdy granice między alternatywnymi światami się zacierają?
Debiutancka powieść Kate Hope Day zapowiadała się naprawdę dobrze. Przykuwająca spojrzenie okładka i ciekawy opis to już połowa sukcesu, szkoda tylko, że sama książka okazała się raczej rozczarowująca. Szkoda, tym bardziej, że sam pomysł jest naprawdę niezły i mniej więcej do połowy powieści fabuła rozwijała się w intrygujący sposób.
Akcja toczy się w niewielkim, sennym miasteczku, leżącym u stóp uśpionego wulkanu. Bohaterami jest czworo jego mieszkańców połączonych ze sobą subtelnymi nićmi i kontaktami. Jest wśród nich lekarka, której małżeństwo przeżywa właśnie kryzys i która swoją uwagę kieruje ku jednej z pielęgniarek. Jest jej mąż, niedoceniany naukowiec, który próbuje ostrzec lokalnych mieszkańców, że pozornie uśpiony wulkan nadal stanowi zagrożenie. Jest ich sąsiadka, dwudziestokilkuletnia kobieta, niepotrafiąca pogodzić się ze śmiercią matki. Wreszcie, jest i świeżo upieczona matka, w przypadku której narodziny dziecka przerwały błyskotliwie zapowiadającą się karierę akademicką.
Każdy z bohaterów mierzy się z własnymi problemami i rozterkami, często skrywanymi przed światem zewnętrznym. Każdy z nich zaczyna także doświadczyć niewytłumaczalnych zjawisk – niektórzy z nich widzą swoich sobowtórów, inni osoby im bliskie, ale zmarłe już jakiś czas temu. Każda z owych postaci zdaje się pokazywać alternatywną wersję znanych bohaterom wydarzeń. Zupełnie jakby zjawy te chciały przedstawić im możliwości, których nie wykorzystali bądź które przepadły.
Jak wspomniałam wcześniej, sam pomysł na fabułę powieści jest naprawdę ciekawy. Kim są owe postaci, które burzą codzienność mieszkańców miasteczka? Co naprawdę przedstawiają? Co symbolizują? Czy w kierunku miasteczka nadciąga kataklizm, który burzy bariery światów równoległych czy może mieszkańcy miasteczka ulegają trudnej do zidentyfikowania psychozie?
Odpowiedzi na te pytania miały szansę zbudować podwaliny pod ekscytującą powieść oscylującą na granicy thrillera i realizmu magicznego. Mogła być to opowieść o niewykorzystanych szansach, o wyborach, które pozornie niewiele znaczą, a jednak mogą diametralnie zmienić nasze życie... Tak się niestety nie stało. Autorka buduje napięcie, wprowadza niepokojące elementy, po czym tak naprawdę nie rozwija akcji – czytelnik czeka na to, co ma się wydarzyć. Na coś, co wyjaśni, dlaczego bohaterowie doświadczają takich, a nie innych wizji. Niestety, nic takiego nie ma miejsca. Akcja toczy się, toczy i nagle kończy, zanim osiągnie punkt kulminacyjny.
Podsumowując w kilku słowach, spodziewałam się intrygującej, niepokojącej historii, ale niestety jestem rozczarowana. Ciekawy pomysł został zaprzepaszczony, a potencjalnie bardzo dobra powieść okazała się zaledwie przeciętna.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Komentarze
Prześlij komentarz