Nie odnosicie przypadkiem wrażenia, że każdy kolejny miesiąc 2020 r. wydaje się coraz gorszy? Dopiero co narzekałam na szalony wrzesień, a przy październiku był on niczym lajtowe wakacje.
Jestem zmęczona, psychicznie i fizycznie. To co się obecnie rozgrywa dookoła nas zaczyna przypominać jakiś dystopijny scenariusz. A to sprawia, że czytam znacznie mniej, bardziej z doskoku. Może więc i lepiej, że zdobycze w tym miesiącu są raczej skromne.
Na początek mamy dwie pozycje od Wydawnictwa Zysk i S-ka: Uściski Aurelii Blancard (pisałam o nich tutaj) oraz Co, jeśli Kate Hope Day (recenzja o tu).
Dalej coś dla młodszych i nastoletnich czytelników, chociaż akurat Przyrodnią siostrę przeczytałam z dużą przyjemnością (recenzja tutaj). Magiczny ekspres będę sprawdzać w najbliższym czasie.
I na koniec misz-masz gatunkowy: Nic bez ryzyka Jeffreya Archera, Niech stanie się światłość Kena Folleta oraz SybirPunk 3 Michała Gołkowskiego.
A jak Wasza zdobycze? I jak samopoczucie? Trzymajcie się zdrowo!
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz