Dawno nie sięgałam już po komiksy i brakowało mi tego. Teraz nadrobiłam bardzo udaną, choć trochę szablonową pozycją od Non Stop Comics, Coś zabija dzieciaki, autorstwa Jamesa Tyniona IV (scenariusz) oraz Werthera Dell’edery (rysunki). I powiem Wam, że mimo drobnych “ale”, dobre to było. A już na pewno wskazane po kolejnym tygodniu zdalnej pracy, gdy mózg zaczyna parować.
Archer’s Peak to niewielkie, senne miasteczko położone gdzieś na amerykańskiej prowincji. Spokój jego mieszkańców zostaje brutalnie zaburzony przez zniknięcia miejscowych dzieci i nastolatków. Najpierw jedynie nie można ich znaleźć, potem zamiast zaginięć zaczynają się brutalne zbrodnie. Ale takie brutalne przez Wielkie B. Zostają znalezione kolejne ciała, zmasakrowane, z oderwanymi rękoma i nogami. Jednym słowem jatka. Władze są bezsilne – nie wiadomo, kto lub co popełnia owe zbrodnie. Maniakalny morderca? Oszalałe zwierzę?
Sytuacja zmienia się, gdy po kolejnej masakrze do miasteczka przybywa tajemnicza blondyna, o wiele mówiącym nazwisku, Erica Slaughter. Ona doskonale wie, kto atakuje dzieci i dlaczego. Widziała już w życiu niejednego potwora, a większość z tych, na które się natknęła, nie uszło z owego spotkania z życiem. Kim jest naprawdę i co zamierza zrobić? Czy powstrzyma przemianę miasteczka w coraz bardziej krwawą rzeźnię?
Mimo że historia wydaje się dosyć sztampowa, gdy ją na spokojnie przeanalizujemy, sam komiks jest doskonałą lekturą. Łyknęłam go przy jednym podejściu i mocno żałuję, że przyjdzie mi jeszcze poczekać na kolejny tom. Mamy tu mieszankę horroru oraz klimatów nawiązujących lekko do Stranger’s Things, kiedy to dorośli nie są w stanie dostrzec w pełni nadnaturalnego zagrożenia, jakie widoczne jest jedynie dla ich dzieci.
Na dużą pochwałę zasługują ilustracje, doskonale pasujące do fabuły i tak właściwie odpowiedzialne w znacznej mierze za sukces komiksu. Są sugestywne, mroczne, świetnie oddające klimat opowieści.
Komentarze
Prześlij komentarz