Cenię książki, które kryją w sobie znacznie więcej niż można by się spodziewać sprawdzając jedynie ich opis. Taki jest Nurt, na pierwszy rzut oka thriller, w rzeczywistości przejmująca historia o stracie, bólu i niemożności oderwania się od przeszłości.
Środek mroźnej zimy. Audrey Sutton otrzymuje wiadomość, że jej ojciec jest śmiertelnie chory, wyrusza więc w podróż do rodzinnej Minnesoty. Towarzyszy jej przyjaciółka ze studiów, Caroline. Będąc już niemal na miejscu, dziewczyny zostają zaatakowane przez dwóch mężczyzn, a kiedy przed nimi uciekają, ich samochód zostaje zepchnięty do rzeki. Jedna z nich tonie, druga zostaje ocalona. Wypadek budzi w mieszkańcach wspomnienia wydarzeń sprzed dziesięciu lat. W tej samej rzece utonęła wówczas inna młoda dziewczyna, a okoliczności jej śmierci nigdy nie wyjaśniono. Co się wówczas wydarzyło i czy ma związek z obecnymi wydarzeniami?
To nie jest typowy thriller. Nie oczekujcie mrocznego napięcia, dreszczy niepokoju i dramatycznego tropienia zabójcy. Nurt zapewni Wam całą gamę emocji, ale raczej odmiennych. Prywatne śledztwo prowadzone przez jedną z bohaterek będzie toczyło się powoli, kolejne elementy układanki będą ostatecznie składały się w spójną całość, ale to nie wyjaśnienie samej sprawy jest tutaj najistotniejsze.
Powieść Tima Johnstona wywołuje wiele uczuć i ściska za serce. To nie tyle historia o popełnionej zbrodni, a opowieść o utracie kogoś najbliższego i to w sposób najbardziej brutalny i okrutny.
Dwie daty, myślnik między nimi i całe życie w tym myślniku. Od pierwszego oddechu z krwią na buzi do ostatniego. Z wód do wody. Gdy zmarła, miała dziewiętnaście lat, i była już prawie obca, ale tutaj nie miała wieku. Stała się uśmiechem i patrzącymi na ciebie wielkimi zielonymi oczami. Chichotem. Miękkim małym ciałkiem wtulonym w twoją pierś i głową opadającą na twoje ramię, kiedy niosłeś ją na górę. Zapachem policzka, gdy całowałeś ją na dobranoc. […] Miałeś w życiu jedno zadanie - chronić ją. Dbać o to, żeby była bezpieczna. I mu nie podołałeś. Zawaliłeś.
To także opowieść o niesprawiedliwości i to w różnych jej wymiarach. O tym, że nie zawsze sprawca zostaje ukarany, że czasem niemożliwe jest jego schwytanie, że czasem oskarżenia padają na całkiem niewinną osobę. O tym, że czasem wystarczy być w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i można zniszczyć życie nie tylko sobie, ale także kilkorgu innym ludziom. To także opowieść o potrzebie zemsty i zadośćuczynienia, o poczuciu winy, o ciężarze odpowiedzialności. O tym, że prawo bywa zawodne, a ludzie pozornie bez skazy skrywają sekrety, o których istnieniu lepiej nie wiedzieć.
Spodziewałam się czegoś innego, otrzymałam wciągającą powieść, poruszającą głęboko i zapadającą w pamięci. Przeczytałam ją w dwa dni, zarywając ponownie noc, ale było warto. Gorąco polecam!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
Komentarze
Prześlij komentarz