Dążąc do maksymalnego komfortu i ułatwienia codziennego życia dajemy się coraz bardziej wciągnąć w świat wirtualnych i technologicznych udogodnień. Codziennością stały się smartphony i smartwatche, coraz więcej osób korzysta też z asystentów domowych, pozwalających doskonale kontrolować dom i jego otoczenie. Wszystko dla naszej wygody i bezpieczeństwa. Ale czy na pewno?
Trzydziestoletnia Jo jest świeżo po rozwodzie i próbuje od nowa ułożyć sobie życie. Tymczasowo znajduje się na zakręcie - nie ma mieszkania, a w pracy zarabia grosze, dlatego z radością przyjmuje propozycję przyjaciółki, żeby na pewien czas wprowadziła się do jej mieszkania. Zwłaszcza że zamożna Tabitha i tak więcej czasu spędza u swojego narzeczonego lub w podróży.
Początkowo wszystko układa się znakomicie – Jo pracuje zdalnie, ciesząc się komfortem i wygodą luksusowego apartamentu, chociaż coraz bardziej doskwiera jej samotność i odczuwa coraz wyższą presję, by w końcu napisać wymarzony scenariusz. Aż pewnego dnia wszystko się zmienia – domowa asystentka odzywa się zupełnie nieproszona. Mało tego, zdaje się wiedzieć o Jo rzeczy, których absolutnie nie powinna wiedzieć i o których sama kobieta od lat próbuje zapomnieć.
Powieść jest wciągająca i nieprzewidywalna. Czy Jo pada ofiarą doskonale zaplanowanej manipulacji? Czy to zemsta jej byłego męża, który - jak się okazuje - miał dostęp do inteligentnych urządzeń w mieszkaniu Tabithy? Czy stoi za tym sama przyjaciółka i jej narzeczony, któremu swego czasu Jo zaszła za skórę, pisząc niewygodny dla niego artykuł? A może to jedynie efekt urojeń w głowie głównej bohaterki, zmagającej się z pogłębiającą się depresją i łykającej xanax i vallium jak cukierki? Zwłaszcza gdy dodamy do tego jej wspomnienia o ojcu, który najpierw zmagał się z postępującą schizofrenią, a potem popełnił samobójstwo, co do tej pory prześladuje Jo... Nic nie jest tu oczywiste.
Pomijając główny wątek, Asystentka to świetny punkt wyjścia do refleksji nad tym, jak bardzo dajemy się omamić coraz bardziej rozwijającej się technologii. Za cenę wygody właściwie oddajemy swoją prywatność i wolność. Korzystając z kolejnych udogodnień, pozwalamy się obserwować, podsłuchiwać i poddawać analizie. I zapominamy, że może to mieć znacznie wyższą cenę, niż nam się początkowo wydaje.
Mówiąc krótko, jeśli szukacie dobrego thrillera, w którym nic nie jest oczywiste, Asystentka S.K. Tremaine’a powinna się Wam spodobać. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z autorem, z pewnością jednak nie ostatnie.
Komentarze
Prześlij komentarz