Czujecie już wiosnę? Ja już prawie, prawie. Wprawdzie zmiana czasu trochę mnie wymordowała i jeszcze nie mogę się do niej przyzwyczaić (pobudki o 4.30 to ZŁO w czystej postaci), ale za to za oknem już coraz wcześniej robi się jasno, więc i energii jakby więcej.
Na początku roku obiecałam sobie ograniczyć książkowe nabytki, głównie z racji coraz liczniejszych obowiązków i zbyt krótkiej doby. Plan był dobry, ale cóż... nie wyszło. Prześledźmy po kolei, co zasiliło moją biblioteczkę.
Na początek najlepszy duet pod słońcem. Mistrz Ojciec i Mistrz Syn, czyli Stephen King i Joe Hill. Ten pierwszy ze swoją najnowszą powieścią Potem, ten drugi ze wznowieniem debiutanckiego Pudełka w kształcie serca.
W tym miesiącu dominowały kryminały i thrillery, w tym: Dom samobójców Charliego Donlea, Dwadzieścia lat ciszy Przemysława Wilczyńskiego, Nic o tobie nie wiem Małgorzaty Rogali oraz Cień Judasza Anny Kusiak (ta ostatnia to egzemplarz finalny, miesiąc temu pokazywałam Wam recenzentkę).
Zamierzam podejrzeć brytyjską monarchię i angielski dwór za panowania dwóch Elżbiet: Elżbieta i Essex. Historia tragiczna Lyttona Stracheya oraz Elżbieta, Filip, Diana i Meghan Marka Rybarczyka.
Lecimy dalej - na te dwie lektury wyjątkowo mocno ostrzę sobie zęby i liczę, że mnie nie rozczarują: Fabryka Os Iana Banksa oraz Demon i mroczna toń Stuarta Turtona.
I na koniec zacny misz-masz gatunkowy: Za mroczną rzeką. Jak przetrwałem piekło Korei Północnej Masajia Ishikawy, Bolesław Chrobry. Puszcza Antoniego Gołubiewa oraz drugi tom Bridgertonów, Ktoś mnie pokochał Julii Quinn.
A jak prezentują się Wasze marcowe zdobycze? Przeczytaliście coś wartego polecenia? :)
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz