Po książki Stephena Kinga sięgam już od dwudziestu lat. Pozostaje niezmiennie jednym z moich ulubionych autorów, mimo że i jemu zdarzają się wpadki i słabsze pozycje. Zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy to coraz częściej w kierunku jego twórczości padają zarzuty o wypalenie. A jednak nadal Mistrz potrafi pozytywnie zaskoczyć - tak jak w przypadku najnowszej powieści Później.
Jest to historia Jamiego Conklina, który - niczym główny bohater Szóstego zmysłu - widzi zmarłych ludzi. Już od najmłodszych lat zdaje sobie sprawę z tego, że posiada wyjątkowy dar, ale też nie powinien się z nim ujawniać. Zdolności chłopca wywołują przerażenie w jego matce, która nie tylko boi się, że jej syn mógłby zostać postrzegany jako wariat, ale przede wszystkim mógłby zostać wykorzystany przez ludzi o nieczystych intencjach. Jamie nie tylko bowiem widzi zmarłych, potrafi również z nimi rozmawiać, a zmarli – w przeciwieństwie do żywych - zawsze muszą odpowiedzieć na jego pytania zgodnie z prawdą.
Później zawiera wszystkie te elementy, z których King uczynił swój znak rozpoznawczy i za które przede wszystkim cenią go czytelnicy. Głównym bohaterem uczynił chłopca, który musi stawić czoło zagrożeniu ze strony prawdziwego Zła, którego istnienia większość dorosłych nawet nie jest świadoma. Wymusza to na chłopcu znacznie szybsze dorośnięcie, na co też ma wpływ inny motyw pojawiający się w poprzednich Mistrza – jego matka jest związana ze światem literatury (pracuje jako agentka literacka), ma też za sobą poważny epizod z nadużywaniem alkoholu, który będzie rzutował na przyszłe życie syna. Każdy fan powieści To od razu rozpozna również rytuał Chüd, który odegra istotną rolę w walce Jamiego z osaczającym go Złem.
Później to powrót do starego Kinga, którego znamy i którego pokochaliśmy już lata temu, chociaż tu muszę zastrzec, że raczej nie przerazi Was tak jak To, Worek kości czy Lśnienie. Z pewnością poczujecie jednak dreszczyk napięcia, zwłaszcza podczas lektury nocną porą, gdy puścicie wodze wyobraźni. Powieść czyta się bardzo szybko - książka liczy niecałe 400 stron, co z połączeniu z nieco większą czcionką i rozstrzeloną interlinią zapewnia około trzygodzinną lekturę. I będą to bardzo dobrze spędzone trzy godziny. Tego jestem pewna.
Mówiąc krótko, warto sięgnąć. Fani Mistrza nie powinni być rozczarowani, a nowe pokolenie miłośników jego twórczości może spokojnie rozpocząć przygodę z jego książkami właśnie od Później.
Komentarze
Prześlij komentarz