"Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina" Owen Beattie, John Geiger

O tragicznej w skutkach ekspedycji dowodzonej przez sir Johna Franklina, mającej na celu odkrycie Przejścia Północno-Zachodniego, usłyszałam po raz pierwszy dzięki lekturze Terroru Dana Simmonsa (swoją drogą od lat plasującej się w czołówce moich ulubionych powieści). Simmons stworzył fascynującą, mrożącą krew w żyłam opowieść osnutą na kanwie prawdziwych wydarzeń, które same w sobie były na tyle intrygujące, że od ponad stu siedemdziesięciu lat nadal rozpalają wyobraźnię. 

 


Ekspedycja wyruszyła w maju 1845 roku. Nikt nie miał wątpliwości, że zakończy się sukcesem, była bowiem przygotowana wyjątkowo spektakularnie. Dwa statki, Terror i Erebus, niosły na sobie ponad stu dwudziestu członków załogi i oficerów oraz zapasy żywności, które miały starczyć na trzy lata, a przy ostrożnym racjonowaniu nawet na pięć lat. Jednego ze źródeł przyszłego sukcesu upatrywano w nowoczesnych na owe czasy rozwiązaniom, w tym wykorzystaniu konserw. Pierwsze miesiące wyprawy przebiegły zgodnie z planem, ale po dotarciu na Daleką Północ, obydwa statki utknęły na dobre w lodowym paku. Mimo upływających miesięcy nie udało im się uwolnić, a żadnego z członków ekspedycji już nigdy więcej nie zobaczono żywym. 

 

Terror Erebus dosłownie zniknęły z powierzchni ziemi, co wydawało się czymś całkowicie niemożliwym. Przez lata po ich zaginięciu wysyłano kolejne ekipy mające na celu ustalenie, co przytrafiło się ekspedycji Franklina. Odnaleziono pojedyncze groby i resztki ekwipunku i wysłuchano opowieści Inuitów o grupie białych, próbujących na pieszo powrócić z lodowej pustyni do przyczółku cywilizacji. Odkrywano coraz więcej dramatycznych i mrożących krew w żyłach elementów, nadal jednak nie potrafiono złożyć ich w spójną całość.  

 

Wyjaśnienie zagadki stało się możliwe dopiero wraz z rozwojem technologii i medycyny sądowej. W latach osiemdziesiątych XX w. zespół badaczy pod kierownictwem Owena Beattiego wyruszył śladem załogi Franklina i przeprowadził ekshumację ciał trzech marynarzy pochowanych na Wyspie Beechey, pierwszych ofiar, które jako jedyne doczekały się grobów. Wyniki okazały się zaskakujące i rzuciły nowe światło na okoliczności, które doprowadziły do katastrofy, a w efekcie do śmierci ponad stu dwudziestu ludzi. 

 

Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina to poruszająca opowieść o tragicznej wyprawie oraz jej skutkach. Autorzy nakreślili zarówno tło ówczesnych wydarzeń, jak i przytoczyli wszystkie poznane do tej pory okoliczności ekspedycji i szczegóły jej przebiegu. Przedstawili także wydarzenia, które były jej następstwem, w tym liczne wyprawy, mające na celu początkowo uratowanie załogi Terroru i Erebusa, a potem już tylko odkrycie, co się im przytrafiło. Co zakrawa na ironię losu, nieudana i dramatyczna wyprawa Franklina przyczyniła się do rozwoju wypraw arktycznych i zbadania obszarów Dalekiej Północy na wcześniej nieznaną skalę. 

 

Książkę czyta się jednym tchem, a jej lektura wzbudza mnóstwo emocji – od ciekawości poprzez smutek i współczucie aż po złość i poczucie niesprawiedliwości, ponieważ tragiczny finał ekspedycji dowodzonej przez sir Johna Franklina nie był spowodowany tylko przez potęgę sił przyrody, a z winy człowieka. Dlaczego? Sięgnijcie po lekturę i przekonajcie się sami. Gorąco polecam! 



Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze