"Loteria" Shirley Jackson

Ostatnie tygodnie upłynęły mi na poznawaniu twórczości Shirley Jackson – wprawdzie nie cały czas, ponieważ przeplatałam je innymi lekturami, ale za mną właśnie trzecia pozycja jej autorstwa, mogę więc chyba śmiało stwierdzić, że jakieś wyobrażenie o prozie autorki już mam. I mogę również oznajmić, że zdecydowanie wolę jej powieści niż opowiadania... 

 


Bardzo dobrze wspominam krótką, ale niesamowicie klimatyczną powieść Zawsze mieszkałyśmy w zamku. Znany i przez wielu uważany za kultowy Nawiedzony dom na wzgórzu również był całkiem przyzwoitą lekturą. Teraz jestem świeżo po zbiorze opowiadań i odczucia mam naprawdę bardzo mieszane... 

 

Zbiór składa się z dwudziestu pięciu opowiadań różnej długości. Niektóre liczą po kilka-kilkanaście stron, inne są bardziej rozbudowane. Główny problem, jaki mam z tą pozycją to szalenie nierówny poziom zawartych w niej tekstów. Są wśród nich takie, które uderzają w czytelnika niczym obuchem, potrafią wstrząsnąć, zagrać na emocjach, zaskoczyć suspensem, jak choćby tytułowa Loteria (na jej podstawie powstał bardzo dobry komiks, o którym pisałam tutaj). Są też takie, które w pozornie prosty i nienachalny sposób piętnują rasizm, zwłaszcza ten subtelny i nieoczywisty, dwulicowość i zwykłą ludzką podłość. 

 

Niestety, doskonałe opowiadania przeplatają się z tekstami o... niczym. Dosłownie. Może to kwestia tego, że proza autorki przynajmniej częściowo źle się zestarzała (Shirley Jackson tworzyła od końca lat czterdziestych do początku lat sześćdziesiątych XX w.) i kwestie, które mogły zdawać się wówczas problematyczne, już takie nie są? Zupełnie nie przekonały mnie opowiadania poruszające m.in. problemy nowoczesności i kłopotów, jakie w związku z nią wynikają, anonimowości w świecie, który staje się coraz większy i bardziej zbiurokratyzowany. Może i przesłanie jest właściwe, ale forma niekoniecznie musi trafić do współczesnego czytelnika. 

 

Mówiąc krótko, Loteria to zbiór bardzo nierówny. Nie poleciłabym jej na początek przygody z twórczością Shirley Jackson, raczej jako jej zwieńczenie. 



Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze