Nigdy nie byłam fanką Alicji w Krainie Czarów, a jednak jakiś czas temu dałam się całkowicie porwać jej mrocznemu re-tellingowi, autorstwa Christiny Henry. Historia Alicji została zmieniona w brutalną, ociekającą krwią i brutalnością opowieścią o złu, które tkwi w człowieku oraz o sile, jaka jest niezbędna, by je pokonać. Teraz nadeszła kolej na drugi tom, Czerwoną Królową.
Mimo że po drugi tom można by teoretycznie sięgnąć bez znajomości pierwszego - najważniejsze fakty są przypomniane niejako “przy okazji”, a główna oś fabularna jest niezwiązana z poprzednią i stanowi zamkniętą całość, to jednak gorąco zachęcam, by najpierw przeczytać Alicję. Pozwoli to czytelnikowi lepiej poznać główną bohaterkę oraz towarzyszącego jej szalonego Topornika, a także zrozumieć delikatną, a przy tym bardzo specyficzną więź, jaka ich łączy. No i przede wszystkim pierwszy tom jest rewelacyjny.
Tyle powiedziawszy, przejdźmy do Czerwonej Królowej. Po wydostaniu się z Miasta Alicja i Topornik wyruszają w podróż ku zielonej krainie, o której tyle słyszeli. Gdy jednak docierają tam, gdzie Miasto się już kończy, wita ich najpierw spalone pustkowie, a następnie dziwny, psychodeliczny las. Okazuje się, że bohaterowie dotarli do miejsca z jednej strony trzymanego twardą ręką przez Białą Królową, a z drugiej pustoszonego przez Czarnego Króla, który jest jej największym wrogiem. A gdy Alicji wydaje się, że konflikt między nimi nie dotyczy jej ani Topornika, Królowa odbiera jej to, co dla Alicji najcenniejsze i najdroższe, nie pozostawiając jej wyboru – dziewczyna musi stanąć do niechcianej konfrontacji.
W przeciwieństwie do pierwszego tomu Czerwona Królowa nie jest aż tak krwawa ani brutalna, mimo że nadal przepełnia ją mrok. Historia snuta przez Christinę Henry ma baśniową otoczkę, lecz jest to baśń zdecydowanie dla dorosłych, gdzie ludzie giną, często w okrutny sposób, gdzie nie oszczędza się nawet dzieci i gdzie nie ma miejsce na szczęśliwe zakończenie. Niemniej (a może właśnie dlatego), Czerwona Królowa wciąga już od pierwszych stron i trzyma w napięciu niemal aż do samego końca. Zwłaszcza że nie możecie być pewni, czy to o czym czytamy, dzieje się naprawdę, czy może jest jedynie iluzją, efektem obłędu bądź czarów.
W obydwu tomach opowieści o Alicji znalazłam to, co najbardziej podoba mi się w re-tellingach. Autorka obficie czerpie z oryginału, a jednocześnie nie mamy absolutnie wrażenia, że czytamy znaną nam opowieść. Pojawiają się znajome elementy, które za chwilę okazują się czymś zupełnie innym niż myśleliśmy w pierwszej chwili. Takie niespodzianki i zwroty akcji uwielbiam.
Mówiąc krótko, jeśli lubicie mroczne baśnie, bazujące na znanych, lecz nadal zaskakujących motywach, będziecie oczarowani. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz