Kilka lat temu poznałam historię Gwendy, nastolatki, którą niespodziewanie obarczono odpowiedzialnością mogącą przerosnąć niejednego dorosłego człowieka. W ręce zaledwie 12-letniej dziewczynki wpadło wówczas tajemnicze pudełko z guzikami o mocy potrafiącej zniszczyć świat.
Od wydarzeń opisanych w poprzednim tomie minęło kilkanaście lat. Gwendy dorosła, weszła na drogę politycznej kariery, a jednak nadal pozostała w niej pewna doza niewinności i dobra. Kobieta rzadko wraca pamięcią do dawnych czasów, lecz przeszłość nie daje o sobie zapomnieć tak łatwo. Pewnego dnia w pokoju Gwendy pojawia się ponownie magiczne pudełko. W jakim celu? Czy Gwendy oprze się pokusie wykorzystania go dla osobistych celów?
Pierwszy tom Pudełka z guzikami Gwendy powstał jako efekt współpracy Stephena Kinga i Richarda Chizmara. W drugim właściwie jedynym wkładem Mistrza Horroru jest wstęp, w którym przybliża on realia powstania książki i oddaje głos wspólnikowi. Magiczne piórko Gwendy to już w całości praca Chizmara i trochę to czuć. Opowieść toczy się płynnie, czyta się ją bardzo dobrze, a jednak czegoś w niej brakuje - zwłaszcza fabularne luki i niedopowiedzenia biją pod koniec po oczach.
Lektura nie zajmuje dużo czasu. Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu, mamy do czynienia raczej z rozbudowaną nowelą, a nie obszerną powieścią - całość liczy nieco ponad 200 stron i to z dość dużą czcionką i marginesami. Można ją właściwie pochłonąć przy jednym podejściu. Zwłaszcza że początkowo autor rozbudza zainteresowanie czytelnika, serwując dwie “bomby” - niespodziewane pojawienie się pudełka oraz wprowadzenie wątku zaginięć kilku dziewczynek, do których doszło w rodzinnym mieście Gwendy. Problem w tym, że obydwa wątki właściwie nie zostały należycie rozbudowane, a ich zakończenie może wywoływać konsternację. Przyznaję, że spodziewałam się czegoś innego, mocniejszego. Niemniej, książkę czyta się dobrze i płynnie. Duża w tym zasługa atmosfery, jaka jest w niej utrzymana. Zresztą, nie będę ukrywać, lubię wracać literacko do Castle Rock. Tyle tylko, że bez wkładu Kinga nie jest ono tak mroczne i tajemnicze jak zwykle.
Za kilka miesięcy ma się ukazać trzeci tom, kończący serię o Gwendy i magicznym pudełku. Mimo że Magiczne piórko Gwendy nie porwało mnie jakoś szalenie, to wiem, że i tak sięgnę po kontynuację. Jeśli czytaliście i dobrze wspominacie pierwszy tom, też możecie dać szansę kolejnym.
Komentarze
Prześlij komentarz