Po książki Simona Becketta sięgnęłam po raz pierwszy równo dziesięć lat temu – w kwietniu 2012 ukazał się wpis na temat Chemii śmierci. Seria o antropologu sądowym, Davidzie Hunterze, spodobała mi się zarówno ze względu na przemyślane intrygi, jak i postać głównego bohatera, którego praca jednocześnie fascynuje i odstręcza - nie jestem w stanie bez dreszczy obrzydzenia zagłębiać się w plastyczne opisy prowadzonych przez niego badań, a przy tym trudno mi się oderwać od lektury. Teraz, po owej dekadzie, postanowiłam wrócić do serii i poznać dalsze losy antropologa, a to przy okazji najnowszej powieści Becketa, Zapach śmierci.
Hunter zostaje wezwany w charakterze konsultanta do zbadania zwłok odkrytych w starym szpitalu przeznaczonym do rozbiórki. Ofiarą była młoda kobieta w zaawansowanej ciąży. Podczas oględzin miejsca zbrodni śledczy natrafiają na ukryte pomieszczenie, a nim kolejne ciała, tyle że... przywiązane pasami do łóżek. Sprawa, która już od początku zapowiadała się na trudną, staje się jeszcze bardziej zagmatwana, a Hunterowi w pracy nie pomagają prywatne problemy.
Przyznaję, że przez te dziesięć lat postać Huntera zdążyła już ulecieć mi z pamięci i pozostało po nim jedynie śladowe wspomnienie. Jednocześnie już po kilkunastu stronach poczułam, że bohater jest mi znajomy, więc tu już mamy pierwszy plus dla autora za umiejętność zaangażowania czytelnika w czytaną powieść. Antropolog jest o tyle ciekawą postacią, że nie jest typowym śledczym - działa jedynie jako konsultant i to nie stricte związany z odkrywaniem motywów sprawcy, a badający same ofiary, skupiający się na nich. Z tego względu niektóre wydarzenia postrzega inaczej niż policjanci czy detektywi, którzy zazwyczaj są obsadzani w rolach głównych bohaterów thrillerów i kryminałów.
Interesująca jest też sama intryga, która pozornie skomplikowana – po wyjaśnieniach - staje się całkiem realna i prawdopodobna. Nie jest to opowieść o wyzutym z uczuć psychopacie, a historia, w której nic nie jest do końca oczywiste i która wywołuje całą masę emocji – od współczucia poprzez gniew i bezsilność. Raczej nie będzie to opowieść, która szybko wywietrzeje Wam z głowy.
Podsumowując, Zapach śmierci to dobry, wciągający thriller. Jeśli jesteście fanami serii o Davidzie Hunterze, będziecie zadowoleni, ale możecie też swobodnie sięgnąć po lekturę nawet, jeśli to będzie Wasze pierwsze spotkanie z twórczością Simona Becketta.
Komentarze
Prześlij komentarz