Mimo że mam dużą słabość do twórczości Stephena Kinga, zdecydowanie wolę jego starsze powieści od tych wydanych w ostatnich latach. Zdawać by się mogło, że Mistrz nieco stracił swój pazur; chociaż jego książki nadal są świetne, to jednak brak im tego “czegoś”, co sprawiało, że do starszych regularnie wracam, podczas gdy te nowsze są do przeczytania właściwie na jeden raz. Teraz jednak pojawiła się Baśniowa opowieść, która sprawiła, że muszę nieco zweryfikować powyższą opinię - z pewnością jeszcze do niej wrócę.
Nie jest to horror ani thriller, z którymi zwykle kojarzony jest King; to fantasy w czystej postaci, chociaż dosyć mroczne i z charakterystycznym dla autora klimatem. To opowieść o siedemnastoletnim Charliem, który spłacając zaciągnięty dług, nawiązuje znajomość, a potem przyjaźń z mieszkającym w sąsiedztwie Howardem Bowditchem, zgorzkniałym mężczyzną w podeszłym wieku. Okazuje się, że na terenie posesji mężczyzny znajduje się przejście do Empis,innego świata - wypełnionego magią i będącego usosobieniem znanych powszechnie baśni, z tym że znacznie bardziej groźnego, niż możnaby tego oczekiwać. Wyruszając w podróż do Empis, Charlie liczy się z niebezpieczeństwem, na jakie może się narazić, nie spodziewa się jednak, że stanie oko w oko ze swoim przeznaczeniem i zmieni los mieszkańców tej fantastycznej krainy.
W Baśniowej opowieści znajdziemy typowe dla Kinga motywy – nastoletniego bohatera, na którego barki zostaje złożona odpowiedzialność za walkę ze złem w czystej postaci oraz doskonale przedstawioną część obyczajową - akcja toczy się w małym miasteczku, które skrywa za swą fasadą tajemnice, o których nie śniło się postronnym obserwatorom. Dorzućmy do tego motywy z popularnych baśni i szczyptę twósczości Lovecrafta, a wyjdzie naprawdę niesamowita, wciągająca mieszanka. Może nie wybuchowa, ale zdecydowanie niebanalna i pochłaniająca od pierwszych stron.
Zafascynował mnie nie tylko stworzony przez Kinga świat Empis, ale też niekonwencjonalne wykorzystanie baśniowych motywów. Niby wszystko jest tu znane, niby wiemy, czego możemy oczekiwać, a jednak autor zaskakuje i regularnie wyprowadza nas w pole. Oczekiwany przez wszystkich książę wcale nie jest rycerzem na białym koniu (ani dosłownie, ani w przenośni), piękna księżniczka nie może oczekiwać, że jej uroda ją uratuje, a dobroć i szlachetność nie zawsze zostają nagrodzone. Spotykamy całą plejadę bohaterów, do niektórych przywiążemy się na tyle mocno, że żal będzie się z nimi rozstać, zwłaszcza że nie wszyscy wyjdą z tej historii cało. Nie każdego jest pisane szczęśliwe zakończenie, to nie tego typu baśń.
Baśniowa opowieść wciąga, pochłonęła ją w dwa dni, co już dawno mi się nie zdarzyło. Jestem pewna, że spodoba się nie tylko fanom Kinga, lecz wszystkim miłośnikom fantastyki. Warto sięgnąć!
Komentarze
Prześlij komentarz