Rewelacyjny, porywający cykl Bolesław Chrobry, przybliżający okoliczności powstania polskiego państwa liczył pierwotnie cztery tomy. Tom trzeci i czwarty są na tyle obszerne, że są wydawane w dwóch częściach, dlatego cykl wydaje się dłuższy. Antoni Gołubiew pracował nad tą historią przez większość swojego życia, zmieniając ją, dopieszczając w szczegółach i ostatecznie uzupełniając o ostatnią mini-powieść Wnuk, która ukazała się dwadzieścia lat po premierze pierwotnej serii.
Wnuk liczy zaledwie 140 stron (pozostałe to słowniczek staropolskich terminów), na których możemy prześledzić dalsze losy nie tylko Bolesława, ale i pozostałych bohaterów, którzy pojawili się na kartach cyklu. Nie są to ich pełne historie, raczej krótkie obrazy, które pobudzają wyobraźnię i dają pewne wyobrażenie o tym, co mogłoby wydarzyć się później. Pewien niedosyt wywołuje fakt, że cała seria kończy się na roku 1007, a nie na koronacji Chrobrego, który ma przed sobą jeszcze długie lata panowania.
Trudno jest oceniać samego Wnuka, który stanowi niejako podsumowanie całego cyklu, nota bene monumentalnego i będącego jednym z tych tytułów, które po prostu powinno się przeczytać. Wprawdzie trudno byłoby nazwać powieści Gołubiewa podręcznikami do nauki historii, wiele opisanych przez niego wydarzeń nie będzie się zgadzać z faktami, bądź też będą one wytworami fantazji autora, niemniej całość wywiera niesamowite wrażenie i zapada w pamięci. Dzieje się tak przede wszystkim z powodu rozmachu, z jakim Gołubiew nakreślił ówczesną historię, przedstawiając nie tylko postać Bolesława i jego najbliższych, lecz również licznych bohaterów z innych warstw społecznych - kmieci, kupców, wojów i duchownych, którzy początkowo nieśmiało, lecz z czasem coraz śmielej poczynali sobie na terenie polskiego państwa.
Drugim powodem, dla którego cykl Gołubiewa wywiera tak duże wrażenie, jest archaiczny język, którym autor najpierw czytelnika atakuje, a następnie całkowicie oczarowuje. Stylizowana staropolszczyzna ma w sobie to “coś”, co nie tylko nadaje powieści niesamowitego charakteru i podkreśla opisywane wydarzenia, ale też zapada w nas podczas lektury do tego stopnia, że po odłożeniu książki na półkę, wiele z dawnego słownictwa pozostaje w nas i chce się ich używać (do tej pory “siedzi” mi w głowie “otrok”).
Mówiąc krótko, gorąco polecam nie tylko Wnuka, ale i cały cykl. Wszyscy miłośnicy powieści historycznych będą nim zachwyceni.
Komentarze
Prześlij komentarz