"Nie nazywaj tego kultem" Sarah Berman

Pragnęły rozwoju, potrzebowały wsparcia i miały wizję przyszłych sukcesów; zamiast tego wpadły w sidła sekty, gdzie szantażem i przemocą zmieniono je w seksualne niewolnice.



W Polsce niewiele wiadomo o NXIVM, chociaż może się to zmienić za sprawą serialu HBO ?Przysięga? oraz publikacjom takim jak niniejszy reportaż Sary Berman "Nie nazywaj tego kultem". A warto o niej rozmawiać, bo organizacja, która przez lata działała jako popularne stowarzyszenie promujące samorozwój, było de facto niebezpieczną sektą, gdzie wartość jednostki nie liczyła się wcale.


Na czele NXIVM stał Keith Raniere, który wypromował się jako nieprzeciętnie inteligentny, charyzmatyczny przywódca, stojący ponad ziemskimi przyjemnościami, nieustannie poszukujący Prawdy i duchowego rozwoju. Śledząc kolejne etapy jego kariery, trudno szukać potwierdzenia dla jego wysokiej inteligencji i wyjątkowości, z pewnością jednak nie można odmówić mu charyzmy i umiejętności manipulowania innymi. Raniere zgromadził wokół siebie grupę kobiet, które najpierw rozkochiwał, a następnie różnymi sposobami przywiązywał do siebie.


Z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora aż trudno uwierzyć, że inteligentne, często bardzo zamożne kobiety dały się zmanipulować do tego stopnia, że stworzyły harem (większość wiedziała o tym, że Raniere utrzymuje seksualne relacje z pozostałymi), który zgodnie dbał o to, by żadna z kochanek nie zwątpiła w Keitha, ani go nie porzuciła. Mało tego, te dysponujące największymi majątkami (wśród nich były córki jednego z amerykańskich milionerów) bez wahania poświęcały swoje pieniądze, angażując się w kolejne biznesowe projekty Raniera. Początkowo nie chodziło bowiem o samorozwój, NXIVM rozpoczęło swoją działalność jako firma marketingowa, a na kursach couchingowych skupiła się dopiero po latach.


W swoim reportażu Sarah Berman skrupulatnie relacjonuje historię powstania i działalność sekty. Bazując nie tylko na analizie dokumentów i procesów sądowych (w końcu Raniera i jego najbardziej oddanych pomocników udało się aresztować i postawić im zarzuty), lecz również na rozmowach z osobami, które miały z nim bezpośredni kontakt, autorka przedstawia szokujący sposób funkcjonowania NXIVM. Indoktrynujące szkolenia, taktyki werbowania nowych członków, wykorzystywanie różnych technik manipulacyjnych, wreszcie szantaże, niewolnictwo seksualne, oszustwa i haracze, a wszystko to niemalże na widoku, gdyż organizacja była szeroko promowana, a także popularna wśród hollywoodzkich gwiazd i finansowej elity Stanów Zjednoczonych i Meksyku.


Lektura "Nie nazywaj tego kultem" przeraża o tyle, że działalność organizacji prowadzonej przez Raniera była jawna, a jednak przez kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt lat, mężczyźnie udawało się nie tylko uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny, był wręcz traktowany jako nadczłowiek, mistyczny przywódca, dający nadzieję na lepsze życie, karierę i samorozwój. Równie potworne jest to, jak w werbowaniu nowych członkiń, w szantażowaniu ich, w piętnowaniu, brały udział inne kobiety. Nasuwa to pytania i refleksje, jak dalece człowiek może dać się zmanipulować, by postępować w pełni źle, a jednak brnąć w to dalej i krzywdzić siebie oraz innych.

Przerażająca lektura, ale potrzebna. Polecam.

Recenzja napisana dla portalu DużeKa.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze