Tarcza Szerni to dziewiąty z kolei tom jednego z najlepszych cyklów fantasy nie tylko na rynku polskim, ale i międzynarodowym. To oczywiście moja subiektywna ocena serii stworzonej przez Feliksa W. Kresa, niemniej wierzę, że wielu czytelników w pełni się z nią zgodzi.
Mimo że na okładce widnieje informacja, że to tom dziewiąty, Tarcza Szerni jest de facto tomem siódmym. Nieporozumienie to wynika z tego, że dwa tomy zostały wydane w dwóch częściach. Niezależnie jednak od numeracji jako jedna z ostatnich już części serii, powieść stanowi płynną kontynuację wcześniej przedstawionych wydarzeń i nie można czytać jej jako niezależny tom. Autor splótł w niej wątki bohaterów, których historie poznawaliśmy niezależnie od siebie w poprzednich częściach, dzięki czemu cała opowieść nabrała jeszcze bardziej wyrazistego smaku i stała się znacznie bardziej spójna i przejrzystsza. Warto jednak od razu wspomnieć, że jej akcja jest znacznie mniej dynamiczna niż do tej pory.
W Tarczy Szerni śledzimy przede wszystkim dalsze losy jednookiej Ridarety i jej przybranego ojca Raladana, który po śmierci żony jest zmuszony przejąć władzę nad nowopowstałym królestwem Agarów. Powraca wątek Przyjętych, mędrców Szerni obdarzonych wiedzą i umiejętnościami wykraczającymi poza te, którymi dysponują zwykli ludzie. Wreszcie możemy też ponownie spotkać się z królową Ezeną i jej Perłami, nie wspominając o całej rzeszy pobocznych postaci.
Fabuła skupia się na Ślepej Ridi, okaleczonej, szalonej i zmagającej się z demonicznym, tkwiącym w jej ciele Rubinem. To postać tragiczna, z jednej strony prawdopodobnie najbardziej odstręczająca z powodu okrucieństw, jakich się dopuszcza i całkowitego (niemal) braku empatii, a z drugiej wzbudzająca współczucie nieustającymi, lecz bezowocnymi próbami walki z własnym przeznaczeniem.
Kres nie ma dla czytelnika żadnej taryfy ulgowej. Opisy działań pirackiej bandy, która pod dowództwem Ridarety masakruje niewinnych ludzi oraz przedstawianie ze szczegółami okrucieństwa, z jakim Ślepa Foka znęca się nad stojącymi jej na drodze ludźmi, oraz nad samą sobą, gdy zmaga się z tkwiącą w niej Riolatą, poruszają do żywego. Są tu sceny, które pozostają w pamięci na długo, po których zwyczajnie trzeba odpocząć, bo to emocjonalnie zbyt wiele. Takie chwile wytchnienia (czasem może aż nadmiernego, bo w mojej ocenie są przegadane) dają rozdziały poświęcone Przyjętym. W obliczu zmian zachodzących w Szerni i jej widocznego rozpadu toczą oni między sobą liczne dyskusje na temat natury tych zdarzeń i działań, jakie mogą podjąć. A że są raczej myślicielami niż działaczami, mamy tu zdecydowaną przewagę dywagacji nad faktyczne czyny. Chociaż może to i lepiej, ponieważ nawet pojedynczymi działaniami można doprowadzić do tragedii na skalę, którą trudno sobie w pierwszej chwili wyobrazić.
Podsumowując, Tarcza Szerni to bardzo dobra kontynuacja serii, która zwiastuje nadchodzący koniec. Wyjaśnia wiele wcześniej wprowadzonych wątków, wplata wiele z nich w spójną całość i porusza czytelnika, serwując mu emocjonalny roller-coaster. Gorąco polecam.
Recenzja napisana dla portalu DużeKa.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz